Na facebooku dostałem od komentującej tu regularnie Pani Recydywy zaproszenie do zabawy w wymienianie 10 książek, które z jakiś powodów uważam za ważne. Po pewnym zastanowieniu się i przemyśleniu kwestii zdecydowałem jednakże, że zamiast pisać na mało uczęszczanym przez kogokolwiek moim profilu w tym portalu społecznościowym, lepiej będzie wykorzystać hasło do napisania krótkiej, acz treściwej notki na blogu. Tekst się lekko rozrósł, więc będzie umieszczony w częściach. W każdym razie wybór 10 książek nie jest trudny, ale wymaga pewnego zastanowienia. O ile początkowo planowałem umieścić na liście komiksy, to jednak zdecydowałem, że doczekają się one osobnej listy. Jest to jednak wyraźnie odmienne medium i nie ma co mieszać materii.
Od razu też dodam, że takowa 10 książek nie tyle zawsze będzie subiektywna, co oddaje nastrój chwili. Oczywistym jest, że obiektywnie 10 najważniejszych książek, to byłaby lista zawierająca w sobie Biblie, Homera, Wergiliusza, domieszkę Koranu, Gilgamesza, Powieść o róży i całe multum eposów z Indii, dalekiego wschodu i może dla dodania pewnego polotu także coś z tradycyjnych opowieści Indian amerykańskich (mogą być eposy wielkich cywilizacji, jak też i przypowieści o tricksterze-kojocie).
Tutaj jednak nie ma to większego sensu, bo mam nadzieje, że każdy podświadomie zdaje sobie sprawę z tego, jak funkcjonuje kultura. W każdym razie po takim wstępie możemy przejść do omawiania poszczególnych utworów.
Zaczniemy jakże daleko od popkultury i fantastyki. Polska, jak wiadomo, była krajem wieloetnicznym i wielo religijnym, przy czym w dużej mierze za ten stan rzeczy odpowiadało przyłączenie do niej Wielkiego Księstwa Litewskiego. W XX wieku wielu pisarzy odwoływało się do tej tradycji specyficznego organizmu polityczno-kulturowego. Najlepiej, czy też może najbardziej dojrzale odwoływał się do niego Józef Mackiewicz. Pisarz niezwykle wręcz polityczny, w którego zwalczanie dosyć brutalnymi metodami zaangażowali się tak różni ludzie jak Jan Nowak Jeziorański, Władysław Bartoszewski i Adam Michnik. Ilość przeróżnych oskarżeń podnoszonych przeciwko niemu wręcz zaskakuje i pomimo obalenia wielu z nich dalej nazwisko Mackiewicza wiąże się z pewnymi kontrowersjami.
Nie ulega jednak wątpliwości, że był to pisarz wybitny. Najbardziej z jego dorobku lubię Sprawę półkownika Miasojedowa i kontynuację tejże pod postacią Sprawy Klary Miasojedow. W rzeczywistości jest to jedna powieść o ludziach wrzuconych w wir historii. Punktem wyjścia jest prawdziwa historia skazania półkownika żandarmerii Miasojedowa za szpiegostwo na rzecz Niemiec w czasie pierwszej wojny światowej. Powieść zaczyna się od krótkiej notki prasowej, a potem poznajemy, w jaki sposób Miasojedow poprzez różne banalne rzeczy sprawił, że ten wyrok zapadł. Nie był on szpiegiem, ani nie robił niczego podejrzanego, lecz z perspektywy czasu jego czyny okazały się brzemienne w skutkach. Jest to powieść o tym, że los i przypadek rządzi życiem człowieka.
Opowieść o Klarze, jego małżonce, jest historią równie tragiczną. Skazana za domniemane winy męża na Sybir, potem otaczana złośliwymi plotkami i oskarżeniami, a na końcu tracąca wszystko, co udało jej się odbudować, w wyniku kolejnej wielkiej wojny. W ten sposób kontynuowana jest opowieść o tragicznych losach jednostki, która nie ma wpływu na to, co z nią robi los.
Pozostając przy smutnych historiach, kolejnym tytułem do wymienienia jest Noir K. W. Jetera. Autor ten pojawiał się już tutaj przy okazji Dr Adder, jak też i Farewell Horizontal. Noir jest jego bodajże najbardziej przewrotną powieścią. Bohaterem jest prywatny detektyw McNihil, operujący w świecie cyberpunkowej przyszłości. Jest on jednak człowiekiem, który nie chce żyć w otaczającej go rzeczywistości, w związku z tym za duże pieniądze zrobił sobie operacje sprawiającą, że zamiast niej, wydaje mu się, że żyje w świecie filmów i książek z gatunku noir. Zamiast groteskowo ubranej „punkowej” prostytutki widzi on femme fatale, a zamiast rozbitej rakiety ma przed oczami samolot z silnikami śmigłowymi.
Powieść jest niby o śledztwie, lecz w rzeczy samej z jednej strony o chorym świecie, a z drugiej o samym detektywie. Ceną za jego operacje było wydanie pieniędzy z odszkodowania po śmierci żony, w związku, z czym nie mógł spłacić jej długów i została ona zombie-niewolnikiem korporacji, której winna była pieniądze. Owo pośmiertne spłacanie długów to zaledwie jeden z wielu pomysłów autora, który buduje świat, przy którym typowy cyberpunk, to radosna wizja rozwoju społeczeństwa. Noir było swego czasu bardzo kontrowersyjne, a wszystko dzięki temu, że nasz detektyw zajmuje się ściganiem ludzi łamiących prawa autorskie, a karą za to jest w tym świecie rzecz gorsza od śmierci – wieczne cierpienie. Odpowiednia część układu nerwowego, gdzie znajduje się świadomość i receptory bólu, jest wmontowywana w urządzenie wybrane przez prawowitego właściciela praw autorskich. Może to być na przykład toster.
Dodajmy od razu, że Noir jest osadzone w większym świecie wymyślonym przez Jetera. Pojawia się tam Adder, ale też można znaleźć pewne fabularne odniesienia do pisanych przezeń horrorów z Mantis na czele. Warto od razu zaznaczyć, że Noir zdecydowanie nie jest idealne. Książka urywa się dosyć nagle, a wiele pomysłów aż prosi się o rozwinięcie, pomimo tego, jest to ważna książka, która niejako podsumowuje twórczość Jetera w fantastyce.
Nie ma powodu jednak, aby tak depresyjnie podchodzić do tematu. Mamy też bardziej radosne książki, które nie wzbudzają takich smutnych myśli. Chodzi mi tutaj o opisywaną na stronie powieść Heinleina Glory Road. Zabawna, ironiczna historia weterana trafiającego do świata fantazji jest przykładem książki, która ma wiele płaszczyzn rozumienia. Z jednej strony jest radosny żart (Heinlein pisał, że była to najłatwiejsza dla niego do napisania powieść), a z drugiej pełna celnych uwag o życiu i o relacjach pomiędzy kobietą, a mężczyzną.
Na tym kończymy pierwszą część, kolejne będą niedługo. Ta da.