Poprzednią część zakończyliśmy na powieści Roberta A. Heinleina, a i tę rozpoczniemy od jego książki. Tym razem dosyć kontrowersyjnej i pod wieloma względami problematycznej. Time Enough for Love powstało już po wielkim sukcesie Stranger in a Strange Land. Była to powieść autora uznanego, acz pod wieloma względami zaznaczała już pewną przemianę pisarza. Heinlein parę lat wcześniej bardzo ciężko zachorował i parę lat zajęło mu, aż ponownie mógł napisać tak zwaną wielką powieść. Najpierw było I Will Fear No Evil, dosyć nietypowa fantazja właściwie erotyczna tego autora. Potem przyszła pora na Time Enough, które to było pod wieloma względami kontynuacją wcześniejszej twórczości Heinleina. Począwszy od przywrócenia do życia Lazarusa Longa, bohatera Methuselah’s Children, a skończywszy na wielu wyraźnych odniesieniach do tak zwanej „historii przyszłości”, czyli cyklu opowiadań o rozwoju ludzkości i drodze do gwiazd.
Time Enough to zapis rozmowy Lazarusa Longa z człowiekiem, który za wszelką cenę nie chce dopuścić do tego, aby Long umarł. Problemem Lazarusa jest to, że życie mu się zwyczajnie znudziło, ale na prośby odpowiada opowiadając o swoim życiu. Na powieść składa się kilka mniejszych historyjek, które łączą pewne idee i wątki. Głównym jest miłość i to, jaki ma ona wpływ na życie człowieka. Long, który przeżył kilkaset lat, jest doskonałym materiałem do takich pytań. Zakochiwał się, odkochiwał, stąd powstaje pytanie, czy jest wieczna miłość? Jakie są dla niej warunki?
Opowieść przerwana jest dwoma wypisami z różnymi cytatami z Lazarusa Longa. Doczekały się one zresztą samodzielnego wydania, nie bez powodu. Są to krótkie myśli i hasła, częstokroć pełne humoru, czasem dotyczące spraw poważnych, jak tego, że można mieć pokój, albo wolność, ale nigdy obydwie te rzeczy naraz. Kiedy indziej może to być uwaga, że drobne można znaleźć pod siedzeniem.
Wspomniałem, że jest to też powieść kontrowersyjna. Wynika to w dużej mierze z dosyć ekstremalnego podejścia Heinleina do spraw seksu. Upraszczając, uważał on, że jeżeli efektem związku nie będzie człowiek nazwijmy to wybrakowany, to znaczy dziecko nie będzie miało wad genetycznych, to wszystko jest dopuszczalne. Stąd też kazirodztwo nie było dla niego problemem, oczywiście pod warunkiem zgody obydwu stron. Wątek ten w pewnym momencie zaczyna dominować w powieści i wiele osób przestawało czytać w tym momencie.
Idąc dalej fantastyką, po dwóch autorach amerykańskich przejdźmy do Polski. Janusz A. Zajdel nie jest uznawany za wybitnego pisarza. Jego język jest raczej suchy i poniekąd można w nim dostrzec nie tyle literata, co fizyka, który z jakichś powodów zamiast pisać podręcznik naukowy, wziął się za opowiadanie historii. Mi jednak, co może o mnie źle świadczyć, akurat sposób prowadzenia przez Zajdla opowieści bardzo pasuje. Co więcej, także tematyka sprawia, że uważam, iż warto sięgnąć po jego twórczość. Choć najbardziej popularną przez niego napisaną książką jest Limes inferior, to w mojej ocenie najciekawsza jest Paradyzja.
Tutaj pozwolę sobie na małą dygresję. Mówiąc o fantastyce bardzo często dzieli się ją na taką, która jest dobrze napisana i taką, która dobrze przewiduje przyszłość. Ta druga najszybciej się dezaktualizuje i staje się przestarzała. Stąd może to właśnie autorzy nielubiani przez Stanisława Lema w jego groteskowej publicystyce na temat fantastyki, zostali zapamiętani i dalej uznawani są za klasyków. Przypadek Zajdla jest natomiast dosyć specyficzny. Pomimo tego, że jego powieści zostały wydane ponad 30 lat temu, to jego pomysły odnośnie przyszłości dalej zachowują aktualność. Jest to rzecz zdecydowanie rzadko spotykana, tym bardziej warto odnotować, że wymyślone przez niego obiekty i przedmioty są w dużej mierze elementem naszej rzeczywistości.
Paradyzja jest opowieścią o grupie ludzi zamkniętej w ramach totalitarnego społeczeństwa. Grupa statków połączona została ze sobą tworząc mały światek, gdzie wszystko i wszyscy znajdują się pod kontrolą ze strony władzy. Kontrola ta dotyczy tak przedmiotów dostępnych w handlu, jak też i tego, co można mówić. Wszystko jest podsłuchiwane i analizowane, ludzie są pozbawiani prywatności, co sprawia, że ciężko mówić o jakimkolwiek buncie przeciwko władzy.
To, na czym skupia się Zajdel, to mechanizm kontroli i sposoby na jej omijanie. To nie jest powieść o ludziach, a o państwie i tym, w jaki sposób jednostka może się wobec niego ustawić. W dużej mierze jest to książka pesymistyczna, a co gorsza, jak wspominałem, dalej aktualna. Pewną ciekawostką może być to, że Zajdel, choć w oczywisty sposób swoją twórczością uderzał w reżim PZPR, to w praktyce nie miał problemów z cenzurą (drobne zmiany nazw i skrótów).
Idąc dalej wątkiem polskim, nie wypada nie wspomnieć o pisarzu, który pod wieloma względami był proto-fantastą. Bolesław Prus wielokrotnie wykorzystywał wynalazki raczej bliższe fantastyce naukowej, aniżeli ówczesnej nauce, tworząc swoje opowieści. Były one częstym elementem jego krótszych form literackich, ale także pojawiały się w bodajże najlepszej jego powieści, czyli Lalce. Nie jednak fantastyczność jest powodem, dla której umieszczam tutaj tę książkę. Przyczyna jest dosyć prosta, podobnie jak Mackiewicz, Prus jest ożywczo brutalny i szczery w odniesieniu do człowieka.
Lalka jest książką pokazującą wszystkie wady, problemy i trudne kwestie. Każdy jest krytykowany i pokazywane są wyraźnie słabości szlachty, ale też i tak zwanej inteligencji. Mamy krytykę wszystkich warstw społeczeństwa, a bohater, z którym wielu się utożsamia, także nie jest bez winy. Wręcz przeciwnie, bardzo wiele można mu zarzucić.
Owa brutalna szczerość w opisywaniu rzeczywistości sprawiła, że całkiem niedawno Lalce zarzucono antysemityzm. Argumentacja, jak to zwykle bywa, opierała się na wyrwanych zdaniach z kontekstu, stwierdzaniu, że zdanie bohatera jest równoznaczne z opinią autora, jak też na ignorancji i niewiedzy na temat XIX wieku i panujących w nim stosunków. Tak to jednak często jest, kiedy tworzy się baśniową przeszłość, a później styka się z mniej ładnym jej obrazem.
Już niedługo koniec cyklu.