Ostatnio obejrzałem parę minut najnowszej ekranizacji Morderstwa w Orient Ekspresie tym razem z Davidem Suchetem w roli Poirota. Przypomniało mi się wtedy trochę inne morderstwo przedstawione w innym medium niż film, czy książka. Mam tu na myśli grę komputerową przygotowaną pod kierownictwem Jordan Mechner i wydaną w 1997 roku. Piętnaście lat, jeżeli chodzi o gry, to prawie wieczność i jeżeli porówna się rynek wtedy i teraz, to widać jak bardzo zmieniły się gusta graczy, czy też producentów. Koniec lat 90-tych był okresem schyłkowym pewnego bardzo dziwnego gatunku gier: filmów interaktywnych. Pojawiły się one wraz z rozpowszechnieniem się czytników płyt CD w komputerach. Nagłe przejście z dyskietek, na których można było zapisać jedynie 1,44 mb do nośnika, na którym mieściło się 700 mb zrewolucjonizowało produkcję gier. Teraz zamiast męczyć się i kombinować, aby gracz jak najrzadziej musiał zmieniać nośnik w czytniku, czy to w trakcie gry, czy podczas instalacji, można było wiele danych pozostawić na płycie. Pojawiła się muzyka w lepszych formatach niż midi, ale także pojawiły się filmy z aktorami. Przez chwile wydawać by się mogło, że dojdzie do połączenia na stałe kina z grami, szczególnie, że nagrywano do nich coraz dłuższe partie filmowe z coraz lepszymi aktorami. Powstające gry były przeważnie przygodówkami, gdzie gracz wybierał różne opcje dialogowe i następnie oglądał sekwencje wideo. Były też bardziej rozbudowane produkcje, takie jak Wing Commander 3, gdzie mieliśmy do czynienia z połączeniem symulatora lotów z elementami przygodówki.
Jednak w sytuacji, kiedy wprowadzono film, to trzeba było znaleźć aktorów, którzy będą odgrywać rolę bohaterów w tych czasem kilkunastu godzinach filmu. Jeżeli budżet był odpowiednio duży, to stać było producentów na zatrudnienie kilku gwiazd kina, acz nie z pierwszych stron gazet. Przykładowo we wspomnianym Wing Commanderze 3 mieliśmy: Marka Hamilla, Johna Rhys-Daviesa i Malcolma Macdowella. Twórcy Spycraft: The Great Game z kolei zatrudnili byłego dyrektora CIA Williama Colby’ego i generała-majora KGB Olega Kaługina Rynek jednak nie wytrzymał zbyt długo natłoku kolejnych filmów interaktywnych, które przeważnie były raczej marnymi produkcjami. Aktorzy najczęściej nie reprezentowali zbyt dużych umiejętności, a i często byli to po prostu znajomi programistów, jeżeli zabrakło pieniędzy na profesjonalistów. Sama rozgrywka także na dłuższą metę nie wciągała, gdyż ani nie było zbyt filmowo, ani interaktywnie. Bardzo często rola gracza ograniczała się tylko do klikania w odpowiednim momencie, więc sama część growa pozostawiała wiele do życzenia. Okazało się także, że o wiele tańszym jest zrobienie dobrze grających grafik, aniżeli zatrudnienie dobrego aktora, który będzie biegać po planie.
Mimo wszystko nim nastąpił krach i filmy interaktywne zniknęły z rynku, to powstało kilka ciekawych produkcji, takich jak wspomniany Spycraft, przygody Texa Murphy’ego, czy właśnie omawiany tutaj The Last Express. Nim zanurzę się w opowieści dodam jeszcze, że Jordan Mechner, główny twórca tej gry nie jest byle kim, jeżeli chodzi o elektroniczną rozrywkę. Jego przepustką do sławy było stworzenie pierwszej części Prince of Persia, jednej z najlepszych platformówek, jakie kiedykolwiek powstały. Po zakończeniu produkcji drugiej części przygód Księcia Mechner postanowił stworzyć coś nowego.
Mamy rok 1914, 24 lipca z Paryża wyrusza Orient Express kierując się do Istambułu. Widzimy mężczyznę wyglądającego przez okno pociągu, Tylera Whitney’a. Koła zaczynają się poruszać i wagony ciągnięte przez lokomotywę powoli wyjeżdżają ze stacji. Widać, że Whitney na kogoś czeka, ale nie jest tej osobie dane dotrzeć na czas na dworzec. Chwile potem widzimy jak za pędzącym Expressem jadą dwie osoby na motocyklu, jedna z nich skacze i łapie się poręczy – jest to młody mężczyzna Robert Cath, motocyklem kieruje rudowłosa dziewczyna, która macha mu ręką na pożegnanie. Od razu widać, że coś ich łączyło. Szybko okazuje się, że niespokojny pasażer czekał właśnie na Catha. Kiedy jednak ten dotrze do przedziału przyjaciela, to czeka na niego nie miła niespodzianka. Na wprost niego leżą zwłoki Whitney’a zamordowanego przy użyciu noża, czy też podobnego narzędzia. Cath zamiast zgłosić sprawę konduktorowi wyrzuca ciało przyjaciela przez okno i przyjmuje jego tożsamość. Szybko okazuje się, dlaczego to uczynił: jest ścigany przez policję za zamordowanie policjanta w Bristolu. Zrobił to w wyniku starcia przedstawicieli angielskiego prawa z Irlandzkimi terrorystami.
Whitney jednak także nie jest wzorem cnót, gdyż szybko się okaże, że wiele osób w pociągu chce z nim robić interesy o bardzo problematycznym charakterze. Tyler handlował bronią z serbskimi nacjonalistami. Poza tym w pociągu znajdują się przedstawiciele różnych sił, począwszy od agentów wywiadów, a skończywszy na rosyjskim rewolucjoniście. Nasz bohater musi w tym tłumie różnorodnych postaci nie tylko nie dać się złapać przez policję, która sprawdza pociągi w poszukiwaniu uciekiniera, ale także musi odnaleźć mordercę/morderców jego przyjaciela.
Gra jest przygodówką jednakże pod wieloma względami nietypową. Łączenie przedmiotów nie jest najważniejszym elementem gry, tym jest bycie we właściwym momencie w odpowiednim miejscu. Pociąg żyje, pasażerowie przemieszczają się pomiędzy wagonami, udają się na spoczynek, czy też konsumują obiad. Zachodzi także pomiędzy nimi interakcja i możemy podsłuchiwać rozmów o polityce, ale także dyskusji dwóch przyjaciółek, które są ze sobą bardzo blisko. Mechner wykorzystał także sytuacje, gdy w pociągu mamy postacie pochodzące z różnych krajów. Kiedy wypada porozumiewają się one w swoich własnych językach, słyszymy więc rosyjski, niemiecki, czy francuski. Tego typu szczegóły sprawiają, że całkowicie zatapiamy się w fascynującym mikroświecie Orient Expressu.
Samo to jednak nie wystarczyło, poza ludźmi jednym z bohaterów jest sam pociąg. Starannie odtworzony w każdym szczególe. Kiedy porównamy zdjęcia z grafiką dostrzeżemy ile wysiłku włożono w stworzenie wysokiej jakości scenografii, po której poruszają się pasażerowie. Jest to grafika realistyczna w stylu popularnych wtedy renderowanych teł stosowanych w różnych przygodówkach, takich jak Myst.
Także pod względem dźwięków czeka nas dbałość o realizm. W tle rozgrywki pobrzmiewa stukot kół i głos konduktora zapowiadającego kolejne stacje. Sama muzyka skomponowana przez Elię Cmirala jest klimatyczna i doskonale nadaje się do gry. Jest odpowiednio tajemnicza i nieokreślona, a w odpowiednich miejscach straszna, czy też dynamiczna.
Osobną kwestia jest sposób przedstawienie samych bohaterów. W typowym filmie interaktywnym mielibyśmy do czynienia z nagraniami aktorów. W Last Express Mechner spróbował czegoś innego. Już po Prince of Persia miał dużo doświadczenia z techniką motion capture i grafiką rotoskopową. W tamtej grze ruchy postaci były oparte na nagranych na film ruchach człowieka, dzięki czemu animacja była jak na owe czasy bardzo realistyczna i dobra. W przypadku Last Express ową technikę zastosował w innym celu, aby stworzyć odpowiedni nastrój końca wieku. Wszyscy aktorzy odtwarzający pasażerów pociągu mieli nałożony ciężki i mocny makijaż, a na ubraniach podkreślone były linie. Następnie nakręcony z nimi materiał był przerabiany tak, aby uzyskać wizerunki w stylu art noveau. Pewnym ograniczeniem procesu było to, że nie dało się uzyskać gładkiej animacji postaci, zamiast tego wybierano poszczególne klatki. Stąd też mamy tutaj do czynienia raczej z czymś w stylu ruchomego komiksu, aniżeli filmem. Mimo tego, a może dzięki temu całość strony wizualnej bardzo dobrze wprowadza gracza w nastrój ostatnich chwil przed wybuchem wojny.
Last Express jest jedną z najbardziej fascynujących gier, jakie powstały. Dotyczy to tak strony technicznej, jak i jeżeli chodzi o scenariusz. O ile bowiem większość filmów interaktywnych nie wiele miała wspólnego z prawdziwym kinem, to tutaj mamy starannie przygotowaną opowieść kryminalno-szpiegowską z ciekawymi bohaterami, z których każdy ma swój cel. Pomimo wielu lat od premiery gra dalej zachowuje świeżość i rozwikłanie zagadki sprawia ogromną frajdę. Ciężko znaleźć inną produkcję z porównywalną skalą staranności w tworzeniu świata i historii. Wielka szkoda, że zamiast otrzymywać kolejne gry w tym stylu, Last Express okazało się czymś wyjątkowym.
Pewną ironią losu jest to, że wiele wskazuje, że Robert Cath ponownie będzie szukać mordercy swojego przyjaciela. Tym razem jednak będzie to na ekranie kin i w reżyserii Paula Verhoevena. Będzie to chyba pierwszy film interaktywny, który zostanie zekranizowany, to jest straci swoją interaktywność.
Grę można kupić między innymi via GOG.com