Nim przyszły Kaiju były Vajra (Macross Frontier)

Plakat, piosenkarki w tle, a na pierwszym planie księżniczka
Plakat, piosenkarki w tle, a na pierwszym planie księżniczka
 
 
 

Nie jestem specjalistą od anime, widziałem ledwie kilka seriali i filmów. Pomimo tego mam swoje ulubione produkcje i takie, do których czołówek lubię od czasu do czasu wracać. W gruncie rzeczy częściej jednak czytałem na temat tego elementu japońskiej kultury, choćby w nieodżałowanym „Secret Service”, niż miałem z nim bezpośredni kontakt. Były to trochę inne czasy, jeżeli chodzi o dostępność mangi i anime w Polsce, ale pamiętam długie recenzje kolejnych filmów, czy seriali. Pomiędzy różnymi tytułami w pamięci zapadły mi rozważania na temat serii Macross. Mamy tutaj do czynienia z jednym z klasyków japońskiej animacji. W przeciągu ponad 30 lat powstało kilka serii serialu telewizyjnego, parę OAVek (miniserial sprzedawany na kasetach video), a i kilka filmów kinowych. Wymyślona przez Shōji Kawamori opowieść mieści się w szerokim i popularnym nurcie produkcji o mechach. Mamy do czynienia z walkami wielkich robotów kierowanych przez ludzi – pilotów, walczących z innymi homo sapiens, albo z obcymi. Przy czym tak jak i większość tego typu serii, Macross posiada bardzo rozbudowany wątek romantyczny. Pewnym dodatkiem, który sprawiał, że akurat ten serial zwrócił uwagę wielu ludzi był pewien pomysł na wyróżnienie jej spośród dziesiątek innych seriali. Okazuje się bowiem, że na wrogów ludzkości można wpływać nie tylko przy użyciu bomb i rakiet. Są oni bardzo czuli na śpiew, stąd też można poprzez wybór odpowiednich piosenkarek i ich repertuar osłabiać ich zdolności bojowe.

Nazwa serialu pochodzi od Szekspirowskiego Macbetha, choć nie ma z nim nic wspólnego. Jeden z producentów jednak tego zażądał. Potem próbowano wyjaśnić tę nazwę stwierdzeniem, że odnosi się ona do dużej skali. Macrossami nazywa się tutaj wielkie roboty bojowe. Owe mechy posiadają jednak bardzo rozbudowaną, wieloosobową załogę. Są to bardziej niszczyciele, aniżeli myśliwce.

Wojna!
Wojna!

Macross Frontier jest ostatnią telewizyjną inkarnacją Macrossa. Mający premierę w 2008 roku serial był przygotowany specjalnie z myślą o 25 rocznicy powstania pierwszej serii. W czasach, kiedy toczy się akcja Frontier Ludzkość opuściła Ziemię i udała się w poszukiwaniu nowej planety dla siebie. Mamy kilka flot, na które składają się wielkie statki cywilne posiadające nie tylko atmosferę, ale i rolnictwo, czy przemysł. Ochraniane są one przez wojsko, ale też w przypadku tytułowego Frontiera tajny oddział SMS należący do jednej z korporacji. Służy on do testowania nowych technologii, które docelowo mają trafić do wojska.

Głównymi bohaterami serialu są Sheryl Nome, czyli gwiazda muzyki, która przybyła na Frontier w ramach swojej trasy koncertowej. Jest ona nazywana pieśniarką galaktyki. Wszyscy wiążą z nią duże nadzieje, a i chyba cała ludzkość, to jej fani. Drugą bohaterką jest Ranka Lee, młoda dziewczyna pracująca jako kelnerka, która pod wpływem przypadkowego spotkania z Sheryl i jej rad, postanowiła zostać gwiazdą. W tym układzie mężczyzn reprezentuje Alto Saotome, przezywany nie tylko ze względu na swoją urodę „księżniczką”. Był on wcześniej aktorem w teatrze kabuki specjalizującym się w rolach kobiet, lecz w pewnym momencie, ku zdenerwowaniu ojca, postanowił zostać pilotem. Z tego też powodu został wyklęty. Alto jest odważny, ale skłonny do niepotrzebnego ryzyka.

Wojna 2: Zółty
Wojna 2: Zółty

Pomiędzy tą trójką wytworzy się miłosny trójkąt, który będzie dodatkowo komplikowany tym, że Sheryl i Ranka się lubią. Nie są krwiożerczymi przeciwniczkami do serca ukochanego, a przyjaciółkami. Na szczęście wątek romantyczny nie jest głównym elementem serialu, choć jest bardzo ważny. Poza miłością mamy też wojnę, tak, aby mechy miały, co robić. Na Frontier i wcześniej na innego Macrossa: Galaxy ruszył atak tajemniczej rasy Vajra. Są to istoty nieposiadające mózgu w naszym rozumieniu tego słowa, gdyż mają de facto wspólny umysł. Żywe biologiczne statki, które potrafią nie tylko latać w próżni, ale także zakrzywiać przestrzeń. Należy dodać, że podróże na dłuższe dystanse odbywają się tutaj trochę w stylu Diuny. Statki, poprzez odpowiednie generatory, zakrzywiają przestrzeń i zmniejszają odległości pomiędzy punktami w przestrzeni.

Vajra, chociaż wiele wskazuje, że nie są inteligentne, są niezwykle groźne. Bez problemu są w stanie pokonać większość okrętów wojskowych. Ludzkość, a przynajmniej ta jej część, która podróżuje we flocie Frontier, jest w wielkim niebezpieczeństwie. Na szczęście liczne technologiczne usprawnienia sprawiają, że nie jest ona na straconej pozycji. Walki w kosmosie będą częstym widokiem w trakcie oglądania serialu. Jednym z najbardziej charakterystycznych elementów Macrossa są statki, które albo przypominają nasze ziemskie myśliwce, a wtedy, kiedy trzeba zamieniają się w pełnoprawne mechy. Tego typu rozwiązanie sprawia, że za jednym zamachem możemy oglądać walki myśliwców, ale też i pojedynki na wielkie mechaniczne pięści. Trzeba od razu przyznać, że animatorzy świetnie wykorzystuje możliwości takiego projektu. Walki są dynamiczne, szybkie, ale też dzięki wyraźnemu rozróżnieniu kolorystycznemu nie ma wątpliwości, kto kogo kopie.

Serial jednak nie ogranicza się tylko do romansu i walki przerywanych ujęciami z koncertów. Równie ważna jest polityka. Mniej więcej od pierwszego odcinka jasnym jest, że mamy do czynienia z dużym spiskiem. Nie wszyscy bohaterowie są tymi, za których się podają. Nie wszyscy także przeżyją cały serial. W tle rozgrywa się rozbudowana intryga polityczna. Komuś zależy na klęsce Frontiera, ale dlaczego? Czy rzeczywiście wszystko, co wiemy o Vajra jest prawdą? A może ktoś coś przed nami ukrywa? Jaka jest prawdziwa rola Sheryl i kim byli rodzice Ranki?

Piękność galaktyki.
Piękność galaktyki.

Macross Frontier jest bardzo przyjemny podczas oglądania. Nie wymusza na nas znajomości poprzednich części, choć jak się wydaje mogą one być miłym dodatkiem. Twórcy mają dużo pomysłów odnośnie tego jak łączyć całość w jedną spójną historię. Wspomnę choćby, że w jednym odcinku oglądamy kręcenie filmu fabularnego będącego adaptacją wydarzeń przedstawionych w jednej z poprzednich OAVek.

Jeżeli trzeba podsumować, czym jest Macross Frontier, to chyba spokojnie można uznać ten serial, za animowaną wersję, czy też raczej praprzodka Pacific Rim. Vajra nawet miejscami przypominają Kaiju. Podobnie jak w filmie del Toro mamy wątek romantyczny, ale też jest on pewnym tłem wobec walk mechów z potworami. Przy czym tutaj mamy zdecydowanie więcej polityki i spisków. Pod względem animacji serial jest chyba jednym z lepszych anime. Widać włożone w niego duże pieniądze, które przekładają się na bardzo szczegółowe rysunki wysokiej jakości. Także i muzyka sławnej Yoko Kano wpada w ucho. Trzeba także dodać, że piosenki w serialu, chociaż japoński pop należy do jednych z bardziej przerażających, to należy zaznaczyć, że utwory w Macrossie należy uznać za raczej przyjemne.

Stąd też, jeżeli komuś podobał się Pacific Rim, to polecam jeden z seriali, który stanowił inspirację dla del Toro. Od razu jednak lojalnie ostrzegę. Tutaj nie dość, że nie wszystko jest czarno białe, to i nie wszystko się dobrze kończy. Serial ma wiele nie tylko smutnych scen, ale i w dużej mierze opiera się na pokazywaniu, że wojna nie jest niczym wspaniałym. Na wojnie się ginie i choć też bohaterowie znajdują na niej miłość, to żniwiarz zbiera swoje żniwo.

 
 
 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *