Mieczem, Marsem i Księżniczką (Swords of Mars)

Tak wygląda Mars na niebiesko
Tak wygląda Mars na niebiesko

Edgar Rice Burroughs nie pozwolił swoim czytelnikom na długo zapomnieć o Barsoom. Postanowił on – według wstępu – pozwiedzać góry Arizony. Chciał zobaczyć miejsca, gdzie działał Geronimo, opisywany przez niego zgodnie ze standardem epoki jako strasznego wojownika. W trakcie swoich podróży za bazę operacji wybrał małą chatkę, tam nocował i odpoczywał pomiędzy kolejnymi ekskursjami. Widoki wspaniałych, majestatycznych gór i wspomnienia o grasujących tam Indianach skierowały jego myśli w stronę Johna Cartera, który jak wiadomo po raz pierwszy trafił na Marsa, kiedy był ścigany przez Apaczów. Burroughs pytał niejako sam siebie, co teraz dzieje się z Johnem Carterem i piękną Dejah Thoris?

Forma odpowiedzi na to pytanie była zaskakująca. Pewnego razu, kiedy przed snem zaczytywał się w powieści detektywistycznej, ktoś wszedł do chatki. Tą osobą okazał się sam John Carter, który przyleciał na Jasoom, czyli Ziemię, dzięki specjalnemu statkowi. Przy okazji spotkania postanowił on opowiedzieć o strasznej historii, która odbyła się z jego udziałem.

Oryginalna okładka edycji książkowej. Jest na swój sposób niegrzeczna.
Oryginalna okładka edycji książkowej. Jest na swój sposób niegrzeczna.

Jak widać Burroughs ponownie zastosował swój stary chwyt przedstawienia opowieści, jako mającej miejsce na prawdę. Znowu też, po raz pierwszy od Warlord of Mars, głównym bohaterem jest sam John Carter. Powieść po raz pierwszy ukazała się w sześciu częściach na łamach „Blue Book” od listopada 1934 do kwietnia 1935. Wydanie książkowe miało miejsce rok później, bo w lutym 1936. Interesujące jest to, że musiało minąć aż 21 lat nim Burroughs zdecydował się ponownie obsadzić Cartera w roli głównego bohatera opowieści. Z jednej strony pokazuje to jego umiejętność w kreowaniu różnych bohaterów zastępczych, którzy bez problemu zajmowali jego miejsce w opowieściach. Z drugiej widać, że decyzja o powrocie Cartera nie była li tylko biznesowo-marketingowym chwytem, aby przyciągnąć uwagę czytelników. Radził on sobie z tym doskonale obsadzając w roli głównej inne postaci. Warto zresztą zwrócić uwagę, że na okładkach „Blue Book” chętniej podkreślano fakt, że Burroughs stworzył także Tarzana, aniżeli, że mamy do czynienia z powrotem ukochanego przez wielu Cartera.

Ilustracja z wewnątrz książki.
Ilustracja z wewnątrz książki.

Nie będę twierdzić, że Burroughs się stęsknił za swoim bohaterem, czy coś w tym stylu. Nie ulega jednak wątpliwości podczas lektury powieści, że był to starannie przemyślany element opowieści. Carter był potrzebny jako bohater, bo sprawa, którą mamy opisaną w Mieczach Marsa, jest bardzo poważna. Oto Burroughs przypomina nam, że na Barsoom zabójstwa są bardzo częste, a płatni mordercy są wręcz plagą, która dotyka wszystkich mieszkańców planety. Carter, wyznający trochę życzeniową wizję świata chce to ukrócić i w tym celu na różne sposoby próbuje wyeliminować tychże płatnych morderców. Prosty zakaz nie skutkuje, bo są oni zbyt silni i zbyt mocno weszli w sposób myślenia mieszkańców planety. Mamy na Barsoom nawet gildie zabójców, element fabularny bardzo popularny we wszelakiego rodzaju fantasy.

W związku z tym sam Carter tworzy tajną organizacje zabójców/morderców, którzy oznaczają swoje ofiary charakterystycznym krzyżykiem wyciętym na piersi tuż nad sercem. Jest jednak jedna grupa zabójców, którzy są zbyt silni, aby ich po prostu wybić, ale z kolei ich upadek byłby wspaniałym sygnałem dla innych mieszkańców planety parających się tym fachem. Jest to gildia Ur Jana, która swoją siedzibę ma w mieście Zodanga. Jeżeli udałoby się ich usunąć problem zabójców praktycznie by zniknął. Carter w związku z tym pod przybranym imieniem Vandora i w tajemnicy przed wszystkimi mieszkańcami Helium za wyjątkiem jego ukochanej Dejah wyrusza do Zodangi. Chce dostać się w szeregi Gildii i wybić ją od środka.

W Japonii też mogą mieć Barsoom!
W Japonii też mogą mieć Barsoom!

Jednym z ważnych elementów powieści jest świadomość o niewyobrażalnych zbrodniach, jaką Carter i Tharkowie wyrządzili Zodandze. Ci, którzy tylko oglądali film, nie wiedzą, że nasz bohater odpowiada za krwawą rzeź miasta porównywalną z najbardziej brutalnymi scenami z powieści Howarda o Conanie. Wiele osób zginęło w walce, a wiele straciło cały dobytek życia. Stąd też, co pewien czas Burroughs ustami i myślami Cartera przypomina nam, czytelnikom, że Zodanga, choć formalnie podległa Helium, jest bardzo wrogim miejscem dla naszego bohatera.

Sytuacja w mieście jest na dodatek dosyć skomplikowana. Dwóch naukowców walczy na śmierć i życie o bycie pierwszym, który zbuduje statek zdolny do podróży w kosmos. Chodzi o możliwość dolecenia i wylądowania na Thurii (po naszemu Phobos), bliższym księżycu Marsa. Nikt nie wie, co się na nim znajduje. Wkrótce po przybyciu do miasta Carter zaczyna działać po kolei mordując różnych zabójców, co powoduje, że Ur Jan staje się nerwowy. Okazuje się, że ma on bardzo diaboliczny plan. Chce porwać Dejah i zmusić Helium do zapłacenia ogromnego okupu. Carter prowadzi swoje operacje po tym, jak udało mu się zatrudnić u Fal Sivasa, czyli jednego ze wspomnianych naukowców. Obawia się on o swoje życie, gdyż Gar Nal – jego konkurent – wynajął Ur Jana, aby ten go zabił.

W tle mamy jeszcze innych bohaterów, takich jak Zanda. Jest to dziewczyna, na której Fal Sivas chciał przeprowadzać eksperymenty polegające na otwarciu czaszki i kopiowaniu umysłu do swojego super komputera. Została ona uratowana przez Cartera, który przekonał Sivasa, aby mu ją oddał do służby. Okazało się to do pewnego stopnia przewrotne, gdyż zapowiedziała ona, że zabije pewnego dnia Johna Cartera, gdyż ten odpowiadał za upadek jej rodziny. Oczywiście zakochuje się ona w Carterze nie wiedząc, że człowiek, którego zna jako Vandora, to tak naprawdę słynny Ziemianin. Zaznaczmy jednak, że jak to zwykle u Burroughsa, mamy do czynienia z silną i zdolną do walki kobietą. Zdolna jest ona do czynów, które wymagają więcej odwagi, niż jest w stanie zebrać w sobie Carter. Innym ciekawym bohaterem jest Rapas zwany Ulsio. Ulsio, to gatunek posiadającego wiele kończyn marsjańskiego szczura. Jest to kłamliwy, zdradziecki człowiek, który próbuje różnych spisków, ale żaden mu nie wychodzi.

Miecze Marsa są powieścią sprawnie napisaną i wartą uwagi ze względu na całkiem ciekawe opisu statków kosmicznych, w tym jednego sterowanego myślami. Komputer za to odpowiedzialny jest mechaniczną kopią ludzkiego mózgu. Zwraca także uwagę intrygujący opis Thurii i jej mieszkańców, którzy bardzo się różnią od Marsjan. Ciężko jest zarzucić coś tej części przygód Cartera poza jednym bardzo dużym problemem. Wydaje się, że zakończenie jest w złym miejscu. Powieść ewidentnie powinna być dłuższa, gdyż nie mamy właściwego wprowadzenia zamknięcia wszystkich wątków. Do pewnego stopnia można powiedzieć, że koniec jest w połowie historii.

 

Pewną ciekawostką jest to, że pierwsze litery przedmowy i każdego rozdziału tworzą: To Florence with all My Love Ed, czyli wyznanie miłosne Burroughsa do jego drugiej żony, z którą wziął ślub w 1935 roku.

Ilustracje za ERBzine.

 
 
 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *