Wojna Czerwonego świtu

Prosty plakat z jedną z bardziej spektakulranych scen filmu.
Prosty plakat z jedną z bardziej spektakulranych scen filmu.
 
 
 
 
 
 

John Milius jest niezwykłym scenarzystą i reżyserem. Z jednej strony jest uważany za niewątpliwie wybitnego twórcę, zaś z drugiej profesjonalna krytyka filmowa jest zdecydowanie agresywnie negatywnie wobec niego nastawiona. Jednym z jego filmów, który najbardziej jest krytykowany i przyrównywany wręcz do amerykańskiej (w domyśle imperialno-faszystowskiej) propagandy jest Czerwony świt. Czytając recenzje można dojść do wniosku, że mamy o to do czynienia z jakąś wręcz prostacką fantazją amerykańskiej prawicy i niejako przy okazji bardzo złym filmem. Krytycy twierdzą, że przedstawia on wykoślawioną wizje świata. Także, jeżeli spojrzeć na amerykańskie blogi i strony poświęcone filmom widać wyraźnie, że ich autorzy, jeżeli mają lewicowe poglądy, odczuwają wyraźny dyskomfort na myśl o tej produkcji i wręcz miejscami groteskową nienawiść do Czerwonego świtu.

 

Kiedy widz przeczytawszy rozliczne recenzje usiądzie do oglądania filmu czeka go jednak niespodzianka. Zacznijmy jednak od drobnego skrótu fabuły (z pewnymi spoilerami). Mamy lata 80-te, czas Zimnej wojny. Z krótkiego przeglądu wydarzeń pokazanego poprzez napisy dowiadujemy się, że w Niemczech do władzy doszły partie domagające się usunięcia broni atomowej z Europy. W Ameryce środkowej dochodzi do zamieszek i rewolucji, natomiast Polska powtarza losy Afganistanu. Po takim przedstawieniu sytuacji na ekranie pojawia się tytuł filmu napisany czcionką jednoznacznie kojarzącą się z Czasem Apokalipsy. Potem widzimy długą i majestatyczną sekwencje lotniczą, to znaczy ujęcia chmur w duchu wprowadzenia choćby do Triumfu woli, a następnie kamera przeskakuje do małej amerykańskiej miejscowości. Szkoła, odpowiednik naszego liceum, i lekcja historii o Temudżynie. Nauczyciel opowiada o taktyce i sposobach walki Mongołów, kiedy za oknem widać coś dziwnego. Na boisku lądują spadochroniarze. Początkowo wszystkim wydaje się, że to w wyniku wiatru, czy innego wypadku, grupa amerykańskich żołnierzy wylądowała nie tam, gdzie trzeba. Szybko jednak okazuje się, że oto mamy do czynienia z inwazją! Na Stany Zjednoczone Ameryki napadli Sowieci we współpracy z Nikaraguą i Kubą. Później z filmu dowiemy się, że przeprowadzono ograniczony atak nuklearny na kilka większych miast i że obecnie front pomiędzy terenami okupowanymi, a zajmowanymi przez najeźdźców się ustabilizował. Europa nie bierze udziału w walce uznając, że jej wystarczy wojen. Jedynym wspomnianym sojusznikiem Ameryki w walce są komunistyczne Chiny, które jednak zostały dosyć mocno zdziesiątkowane (przypuszczalnie tam poszła większość rakiet balistycznych.

Świetny francuski plakat filmu. Bardzo prosty, bardzo czerwony.
Świetny francuski plakat filmu. Bardzo prosty, bardzo czerwony.

W ogólnym zamieszaniu pierwszych godzin inwazji grupa uczniów wspomnianej szkoły ucieka w pobliskie góry, gdzie żyje po lasach polując i ukrywając się. Nie mają radia, więc żyją odcięci od wydarzeń, jakie mają miejsce w okolicy. Dopiero po paru tygodniach postanawiają sprawdzić, co się dzieje. Mijają resztki wojny w postaci zniszczonego sprzętu, czołgów i transporterów. Odkrywają, że znajdują się za linią frontu. W mieście otwarto punkt przyjaźni Sowiecko-Amerykańskiej. Wszędzie są plakaty propagandowe, a ludzie obawiają się mówić otwarcie, gdyż grasuje tam KGB. Niepokorni są wysyłani do obozów re-edukacyjnych. Taki los spotyka ojca dwójki bohaterów, Jeda i Matta Eckertów. Udaje im się chwilę z nim porozmawiać przy płocie obozu, gdzie wyraża on nadzieje, że będą się oni dalej ukrywać. Na odchodne krzyczy, aby go pomścili. Inny członek drużyny, Robert, dowiaduje się, że jego ojciec został zamordowany, gdyż nie potrafił się wytłumaczyć z brakującego sprzętu, który chłopcy wzięli po drodze do lasu. Do grupy, czyli wspomnianej trójki i Danny’ego, Daryla i Aardvark wkrótce dołączają dwie dziewczyny: Toni i Erica, obydwie uciekają w obawie przed Sowieckimi żołnierzami, o tyle uzasadnionymi, że film wyraźnie wskazuje, że Erica była przez nich brutalnie zgwałcona.

Początkowo cała drużyna chce się ukrywać, jednak w wyniku nieszczęśliwego wypadku spotykają oni dwóch rosyjskich i jednego kubańskiego żołnierza, którzy pojechali na turystyczną przejażdżkę. Dochodzi do strzelaniny, w trakcie której Jed z zimną krwią zabija jednego z młodych Rosjan. Odpowiedzią sił okupacyjnych jest rozstrzelanie grupy więźniów politycznych (w tym starego Eckerta). W tej sytuacji drużyna postanawia walczyć z przeciwnikiem, aby pomścić śmierć bliskich. Bohaterowie zorientowawszy się, że wiedzą jak zabijać innych ludzi postanowili wykorzystać swoją znajomość okolicy. Widzimy następnie sekwencje wręcz radosnego mordowania najeźdźców w stylu Rambo II. Przeciwnik nie ma żadnych szans i wszystko wygląda niczym z trochę baśniowego filmu akcji. Sytuacja trochę ulega zmianie, kiedy do naszej grupy dołącza pułkownik Andy Tanner, zestrzelony pilot. Jest on zdecydowanie starszy od naszych bohaterów i bardziej doświadczony. Wtedy też powoli dostrzegamy, że z radosnej grupy młodzieńców zmienili się oni w coś innego. Robert z pasją notuje nacięciami na swoim karabinie każdego zabitego przeciwnika. Widać, że zabijanie sprawia mu przyjemność. Podobnie i reszta cieszy się z zabijania przeciwników. Przeciwników, którzy choć są źli, to też – jak wyraźnie jest to pokazane – są ludźmi. Czasem młodymi, tak jak bohaterowie, rzuconymi na daleki front wbrew ich woli.

Stopniowo ta radosna opowieść o dzielnej amerykańskiej młodzieży walczącej z okrutnym wrogiem zamienia się w film o tym, jak wojna niszczy człowieka. Część bohaterów się wypala, traci człowieczeństwo, inni giną. Tanner i jeden z chłopców polegną, kiedy „drużyna” próbowała się przekraść na drugą stronę frontu. Sytuacja krytyczna ma miejsce w momencie, gdy jeden z oddziału zdradził. Darryl, syn kolaborującego z komunistami burmistrza, został złapany w mieście. Wydał go jego własny ojciec. Zmuszony przez KGB torturami miał założony nadajnik, przy pomocy którego oddział wojsk specjalnych, „beretów” chciał niespodziewanie zaatakować bohaterów. Udało im się jednak przed Sowietami obronić i odkryć zdradę Darryla. Mamy wtedy dosyć drastyczną scenę egzekucji. Darryl razem z pojmanym sowietem stoją związani. Sowiet krzyczy o konwencji Genewskiej, na co Jed stwierdza, że nigdy o niej nie słyszał. Na pytanie Matta, czym się różnią od najeźdźców dosyć dramatycznie krzyczy, że to ich ziemia, po czym zabija Rosjanina. Nie jest jednak w stanie zrobić tego z Darrylem, w czym wyręcza go beznamiętnie Robert. Proces autodestrukcji się zaczął i już może być tylko gorzej. W kolejnym starciu giną Traci i Robert, który tak jest pochłonięty przez wojnę, że jest gotów walczyć z Mi24 przy użyciu tylko AK-47. Traci jako swoje ostatnie życzenie chce dostać granat, aby nie dość, że nie wpaść żywcem w ręce wroga, to i jeszcze wziąć jakiegoś ze sobą.

Akcja, akcja, akcja, lata 80-te, akcja, akcja, akcja.
Akcja, akcja, akcja, lata 80-te, akcja, akcja, akcja.

Finał filmu jest skrajnie pesymistyczny. Nawet po uwzględnieniu niby radosnego monologu dodanego na żądanie studia filmowego. Na końcu opowieści czeka na naszych bohaterów śmierć. Aby przedrzeć się przez siły wroga i dostać się do bezpiecznych lasów Jed i Matt postanawiają przeprowadzić dywersje, dzięki czemu Erica i Danny będą mogli prześlizgnąć się niezauważeni. Oczywiście wszyscy mają się spotkać po drugiej stronie, ale wiadomym jest od początku, że Jed (który patrzy wcześniej na zdjęcie wykonane parę lat przed inwazją na którym są bracia i Darryl – radośni i szczęśliwi) i Matt idą z misją samobójczą. Atak jest spektakularny, ale w jego wyniku obydwaj są śmiertelnie ranieni. Ostatkiem sił Jed donosi umierającego brata na samotną ławkę w parku. Tam, gdzie w dzieciństwie się bawili. Siedząc tak powoli umierają.

Podczas, gdy nasi bohaterowie powoli są niszczeni przez wojne, mamy też drugą stronę medalu. Jedną z ważnych postaci filmu jest Ernesto Bella. Kubańczyk, który sam był partyzantem. Z jednej strony odpowiada on w filmie za egzekucje niewinnych ludzi, ale z drugiej jest dobrym żołnierzem, który powoli traci wiarę w celowość wojny. Odczuwa on wypalenie otaczającą go walką.

Czerwony świt jest opowieścią o tym, jakim koszmarem jest wojna. Poprzez pokazanie tego wszystkiego w formie młodzieżowego filmu atakuje widza z zaskoczenia. Oglądamy wybuchy i scielące się gęsto trupy, podczas gdy „naszych” kule się nie imają. W rzeczywistości rany im zadawane są znacznie poważniejsze niż te od broni palnej. Okazuje się, że nawet pozytywni, niewinni bohaterowie, w wyniku walki zmieniają się w bezwolne maszyny. Śmierć staje się ich stałą towarzyszką i nawet nie odczuwają wyrzutów sumienia, a wątpliwości giną w odgłosach wystrzałów z karabinu. Ten film nie jest fantazją, a raczej jest koszmarem. Wszyscy chcemy widzieć bohaterów, nawet tych, którzy giną, jako pozytywnych do samego końca. W przypadku Czerwonego świtu widzimy ich jak powoli zmierzają ku autodestrukcji. Niczym Kurtz w Wietnamie. Z niewinnych chłopców i dziewcząt robi krwiożercze bestie, których ukojeniem może być tylko śmierć. To jest bardzo uniwersalny film o piekle, jakim jest partyzantka. Zawdzięcza on swoją uniwersalność tym, że jest robiony w duchu kina akcji, bo i to kino najlepiej oddaje emocje i koszty walki.

 

Konkurs, ile twarzy przyszłych gwiazd rozpoznajecie? Zdjęcie promocyjno-reklamowe Czerwonego świtu.
Konkurs, ile twarzy przyszłych gwiazd rozpoznajecie? Zdjęcie promocyjno-reklamowe Czerwonego świtu.

ps po przeczytaniu skrótu fabuły remake’u Czerwonego świtu dochodze do wniosku, że Hollywood brakuje utalentowanych odważnych ludzi.

 
 
 
 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *