Początkowo miał to być komentarz do tekstu, który pojawił się na linkowanym tutaj blogu Zwierza popkulturalnego, ale w momencie, kiedy zorientowałem się, że rozrasta się on do niebezpiecznych rozmiarów uznałem, że lepiej przerobić go na osobny tekst na własnym blogu. Punktem wyjścia w komentowanej wypowiedzi jest stwierdzenie, że bohaterem serialu musi być mężczyzna. Jeżeli jest inaczej, to mamy do czynienia z serialem skierowanym do kobiet, albo tworzonym przez nie. Ogólnie rzecz ujmując wracamy tutaj do dyskusji, która całkiem niedawno przewaliła się przez świat fanów Star Wars wraz z hasłem, że potrzeba więcej postaci kobiecych w kolejnych pozycjach Expanded Universe. Nim jednak zajmę się głównym tematem pozwolę sobie zadać pytanie, czy rzeczywiście mamy tak mało „twardych kobiet”, jako głównych bohaterek seriali?
Wydaje mi się, że jest to jednak daleko idące uproszczenie. Oczywiście trudno jest stwierdzić, który serial jest popularny, a który nie i jaki można dawać za argument w takowej dyskusji, ale spróbujmy powymieniać produkcje, które na potrzeby tekstu nazwiemy sfeminizowanymi. Przy czym w takim układzie mamy różne seriale, także te będące de facto fantazjami mężczyzn na punkcie kobiet w skąpych strojach. Najsławniejszym przedstawicielem tego gatunku jest Xena: Wojownicza księżniczka. Nie chodzi tutaj tylko o postać głównej bohaterki odzianej w skórzaną zbroje, ale także jej towarzyszkę Gabrielle. Jest to jednak dosyć stara produkcja, choć patrząc na rozliczne elaboraty na jej temat dosyć ważna. Z tego samego powodu nie będę tutaj opisywać Buffy, bohaterki, która jest dosyć daleka od stereotypowego potraktowania. Zresztą i inne produkcje Whedona mają mocno „feminizujące” akcenty, mniej w Firefly, więcej w Dollhouse, gdzie zresztą wykreował kilka bardzo silnych postaci kobiecych. Zaznaczmy jednak, że ten ostatni serial, jak i cała twórczość Whedona jest dosyć kontrowersyjna, bo czasem trudno powiedzieć, czy mamy do czynienia z pochwałą silnych kobiet, czy wręcz z czymś odwrotnym.
Pomijając jednak takie „starocie” mamy nawet w całkiem nowych serialach wiele silnych kobiet. Choćby Fringe jest tego dobrym przykładem. Pod wieloma względami główną bohaterką serialu jest Olivia, agentka FBI. Ma swoje słabości, lecz obiektywnie rzecz biorąc jest znacznie silniejsza niż większość, jeśli nie wszyscy bohaterowie płci męskiej. Jednak, jeżeli ktoś kręci nosem, to mam jeszcze jeden bardzo dobry przykład. Ostatnią inkarnacje serialu V. Nie przetrwał on, co prawda na ekranach zbyt długo, ale w dyskusji nie ma to większego znaczenia. Kto jest głównym bohaterem serialu? Detektyw policji Erica Evans, która niejako tworzy ruch oporu przeciwko najeźdźcom z kosmosu, ale i wokół niej toczy się fabuła serialu. Kto jest jej głównym przeciwnikiem? Nie mężczyzna, ale także kobieta (czy też raczej samica) Anna. Zdecydowanie władcza, zimnokrwista postać, która bezwzględnie eliminuje przeciwników i rządzi obcymi. Daleko jej do „słabej kobiety”. Tego typu seriali jest znacznie więcej (choćby ostatni przebój Lost Girl, Ringer, a i wcześniej Star Trek: Voyager). Stąd też jak widać ciężko jest jednoznacznie stwierdzić, że nie ma kobiet bohaterek, które wybijałyby się ze schematu. Wszystkie wymienione powyżej są mniej lub bardziej, ale ciekawe. Co więcej, zostały stworzone przez scenarzystów mężczyzn. Oczywiście zdaje sobie sprawę z tego, że w ogólnym rozrachunku należą one do mniejszości, a nie większości produkcji trafiających na mały ekran.
Do kogo jednak kierowane są te seriale? Z tekstu, z którym polemizuje wynikałoby, że chodzi o kobiety, ale tak nie jest. Jeżeli pozostaniemy w realiach produkcji około fantastycznych, to szybko się okaże, że najbardziej sfeminizowanym nie jest fandom Xeny, czy Fringe, a seriali takich jak Supernatural, czy Dr Who. Co takiego jest w tych serialach, że mają tak silne fanki? Mocne postaci kobiece? Hm, w Supernaturalu jest kilka niepisanych zasad, jedną z nich jest to, że kobiety często giną. Zamiast tego prawie wszystkie ważne postaci, to mężczyźni, którzy mają całe masy fanek. Wiele z nich jest gotowych dać się zabić za Castiela, czy Crowley’a. Natomiast w Dr Who stanowią one tło dla głównego bohatera i właściwie można je zastąpić wyciętą z kartonu sylwetką. W całej produkcji liczy się właściwie tylko główny bohater.
Nie jest to zbyt wielkie zaskoczenie, gdy tak obiektywnie usiądziemy i spytamy się samych siebie: co wolimy oglądać na ekranie? Raczej kierujemy nasze zainteresowanie ku przedstawicielkom płci, która nam się podoba. Stąd silne postaci kobiece pojawiają się w kinie skierowanym raczej do mężczyzn. Nawet nie chodzi tu o Ripley z Aliena, ale chociażby Anne Lewis z RoboCopa. Była ona co prawda drugoplanową postacią wobec Alexa Murphy’ego, ale równocześnie była silna i zdecydowana. Jeżeli ktoś ma jeszcze wątpliwości, to polecam spojrzeć na anime, które jednak ma znacznie więcej odbiorców płci męskiej, niż żeńskiej. Mamy tam i major Motoko Kusanagi, czy też Rei z Neon Genesis Evangelion. Zresztą ten ostatni serial jest świetnym przykładem na to, o co mi chodzi. Teoretycznie głównym bohaterem jest chłopak, jednakże najbardziej popularną postacią jest dziewczyna. To jej plakatami fani tapetowali sobie pokoje.
Jeżeli przeniesiemy tych kilka uwag na całość popkultury, to dojdziemy do dosyć zaskakującego, ale pod wieloma względami oczywistego wniosku. Silnych postaci kobiecych jest mało w serialach, dlatego bo bardzo wyraźnie kierowane są one do kobiecego odbiorcy. Jest on z punktu widzenia producentów lepszym widzem, gdyż częściej dominuje, jeżeli chodzi o wybór tego, co się ogląda w domu. Jaka jest jeszcze jedna cecha najlepszego widza? Ten, który zakochuje się w bohaterach, stąd seriale zaludniają „przystojni faceci”. Widać to świetnie na wspomnianym Dr Who. W czasach, kiedy jego widownią byli chłopcy główny bohater był znacznie starszy i jego uroda była daleka od „kanonów”. Oczywiście są wyjątki od tych reguł, a także nie można tych uwag zastosować do całości produkcji telewizyjnych, czy filmowych. W wielu przypadkach mamy do czynienia z nieudolnością twórców, czy też z brakiem pomysłów na tworzenie ciekawych postaci kobiecych. Dobre przykłady problemów z tym wymienione są w linkowanym powyżej tekście o Star Wars. Warto jednak pamiętać, że czasem dysproporcje, jeżeli chodzi o płcie bohaterów wynikają nie z dyskryminacji, a wręcz odwrotnie – z dopasowywania pod gusta widowni.
ps.: jutro także będzie post, który już nie będzie polemiką, a “właściwą treścią”. Może będzie o feminizmie Rogera Cormana? Może, o czymś innym – zobaczymy około 12.
Z jednej strony zwierz cieszy się że taka długa odpowiedź z drugiej zwierz chyba źle się w swoim poście wryaził bo jak dostrzega wszyscy polemizują z tezą której zwierz nie postawił. Zwierzowi chodziło bowiem nie o całkowity brak silnych kobiet bo są. Ale chodzilo zwierzowi o zjawisko związane z tym że jak facet jest w serialu to jest po prostu człowiekiem jak jest kobieta to jest kobietą. Zdaniem zwierza świetny przykładem bohaterek których brakuje jest Ripley – w jej postaci płeć nie miała znaczenia – takich postaci prawie nie ma w telewizji. A co do Doktora – zaczął ładnieć zanim rzuciły się na serial kobiety,a Matt Smith chyba nie został wybrany do roli ze względu na urodę – więc to nie taki prosty schemat
W postaci Ripley plec ma bardzo duze znaczenie. Wrecz rzeklbym fundamentalne i wiaze sie z tym, czym jest obcy – plec bohaterki jest scisle zwiazana z fabula. O ile Anne Lewis moglaby byc mezczyzna, to juz Ripley nie! Zgadzam sie jednoczesnie, ze postaci kobiece sa malo realistyczne i sa bardziej wcieleniem pewnego schematu (kiedy o tym napisze, jak juz uruchomia mi sie sklonnosci samobojcze), ale czy to sie jakos specjalnie rozni od postaci meskich?
Oczywiscie, ze schemat jest uproszczony, bo zawsze on taki musi byc. Inaczej bylby niezrozumialy, ale co do Doktora, to sie o tyle nie zgodze, ze widzialem na wlasne oczy fanki, ktore nakrzekaly na urode Smitha, ze nie jest juz taki piekny i cudowny jak Tenent etc.. Troche jednak tak jest, ze “uroda” aktora zapewnila populrnosc serialu. Zreszta – czy Zwierz bylby w stanie wskazac na tego doktora, od ktorego sa wedlug niego “ladni”?
To może inaczej – Ripley jest taką żeńską bohaterką która nie jest wepchnięta w sterotyp płci i przez to wydaje się realistyczna. Wydaje mi się że schematy w jakie wciska się postaci męskie są uważane za reprezentacje zachowań człowieka jako takiego podczas gdy schematy w jakie wciska się kobiety stanowią reprezentację zachowan kobiecych. Chodzi mi o to, że w filmach postacie męskie są jakoś płciowo bardziej neutralne. Co do urody Doktorów, to już 5 był ładny, ósmy podobnie – chioć jak zwierz pisał to nie jest linearne. Co do narzekań że Matt nie jest Tennantem to jednak wydaje mi się że to można włożyć do narzekań – 11 Doktor nie jest dokładnie taki sam jak 10 – wszyscy to ciężko przeżywają. A poza tym Tennant była naprawdę ładny;) ( to żeby pokazać że pewnie masz trochę racji)
I Kroniki Sary Connor, mąż podpowiada mi z boku, mają nie tylko tytułową bohaterkę, ale i żeńskiego Terminatora.
@Ripley jest taką żeńską bohaterką która nie jest wepchnięta w sterotyp płci i przez to wydaje się realistyczna.
A Xena jest? I czy mogłabyś wyjaśnić, co masz na myśli mówiąc “wepchnięta w stereotyp płci”? Jaki jest stereotyp płci? Parker i Brett mają ją w “głębokim poważaniu”, bo jest kobietą, nie traktują tak samo Dallasa czy Kane’a, którzy też są oficerami. Ripley dopiero na końcu wychodzi z tej roli (przeżywając) kobiety nierespektowanej na swoim stanowisku pracy przez mężczyzn – więc ten przykład jest trochę nietrafiony.
@Zwierz, No nie wiem, czy stereotypowy macho, albo zblazowany detektyw sa neutralni plciowo. Oni tez podlegaja pewnym stereotypom – innym, ale tez silnym.
Ripley natomiast jest bardzo kobieca i bardzo waznym elementem fabuly (gdzie seks odgrywa ogromna role! przeciez walke z Obcym nalezy wlasnie interpretowac w tym kontekscie) jest jej plec i to, ze ona takowa pozostaje przez caly film. To dopiero w kolejnych czesciach staje sie bohaterka, o ktora chyba tobie chodzi.
Co do doktorow – na 7 starych 1 ladny i jeden ladny z okresu “przemiany” 🙂
@Rusty, Kronik nie dalem, bo nie ogladalem, a i uznalem, ze dwie Summer Glau starcza.
Myślę, że to trochę zbyt daleko posunięta teza, że kobiety chcą oglądać na ekranie tylko ładne buzie :-/ Że niby faceci chcą oglądać siebie w wypasionej wersji, a kobiety tylko fajnych gości? Zawsze mi się zdawało, że to raczej faceci są wzrokowcami 😉
Natomiast coś w tym jest, że kobiety nie lubią innych silnych kobiet, chociaż zupełnie nie rozumiem, dlaczego
@noida, zgadzam sie, ze jest to spore uproszczenie, ale popkultura jest na tyle roznorodna, ze inaczej sie nie da jej opisywac. Zaznacze, ze to nie jest tak, ze kobiety chca “przystojniakow”, a faceci “siebie+” i tez chcialem to pokazac w tekscie. Mezczyzni bardzo czesto ogladaja serial dla ladnych bohaterek/aktorek. Sam znam wiele takich przykladow, a i ja sie przyznam, ze znielubilem Star Treka TNG jak zabili jedna z postaci – kobiet.
Oczywiscie od wszystkich regul sa wyjatki, gusta widzow zmieniaja sie w zaleznosci od wieku i wiem, ze ta cala moja konstrukcja w tekscie powyzej jest pewnym modelem, ktory nijak nie przystaje do calosci popkultury. Gdyby jednak pisac “obiektywnie i szeroko”, to zamiast postu na blogu wyszlaby kilkuset stronnicowa ksiazka.