Internet Archive od pewnego już czasu regularnie udostępnia na swojej stronie kolejne gry konsolowe i komputerowe. W wielu wypadkach zastanawiam się odnośnie tego, czy owe działania są zgodne z prawem, ale znając podejście twórców IA jestem pewien, że nie mamy do czynienia ze złymi intencjami. Stąd też osoby praworządne mogą spokojnie korzystać, a jest, z czego.
Chociaż w większości przypadków grać można tylko w formie streamu ze strony, a przeglądarkowy DOSBox ma jeszcze wiele do poprawienia, to warto spojrzeć na kilka tytułów. Pierwszym, o którym chcę tutaj przypomnieć jest Seal Team. Gra Electronic Arts z 1993 roku korzystała z graficznego silnika wykorzystanego w wydanym 3 lata wcześniej symulatorze helikoptera LHX Attack Chopper. O ile ta starsza gra miała być krytykowana za małą zgodność z realiami, to warto w tym miejscu przypomnieć, że mówimy o trochę innych czasach. Lata 90-te, a szczególnie ich pierwsza połowa, to okres świetności symulacji. Twórcy starali się jak najwierniej odtworzyć latanie poszczególnymi samolotami, a w mniejszym stopniu czołgami, czy łodziami podwodnymi.
Symulatory, im trudniejsze, tym były lepsze. Dochodziło czasem zresztą do kuriozalnych sytuacji, że gra w gruncie rzeczy była trudniejsza od normalnego lotu samolotem. Nie chodziło tutaj tyle o realizm, co o rozbudowaną i daleko idącą konwencję odtwarzania każdego przełącznika i wszystkich wyświetlaczy. Coś, co w prawdziwym świecie było intuicyjnym ruchem ręki, w grze było jednak skomplikowanym skrótem klawiszowym połączonym z uruchomieniem odpowiedniego ekranu. Do tego dochodziły – z czasem rozwiązane – problemy z przyrządem używanym do sterowania. Popularyzacja joysticków z forcefeedbackiem i całej masy dodatkowego osprzętu sprawiły, że gracz mógł powoli przebudowywać swoje biurko w kokpit ulubionego pojazdu.
Co to wszystko ma jednak wspólnego z Seal Team? Mamy tutaj do czynienia z grą, która jest świadomym nawiązaniem do mechaniki i sposobu myślenia obecnym w przypadku symulatorów lotu, ale zastosowanym do odtwarzania operacji małego oddziału Sealsów operujących w Wietnamie. Oznacza to, że mamy do czynienia z bardzo realistycznym przedstawieniem tego, w jaki sposób taki oddział walczył.
W związku z tym większość operacji polega na przejściu z punktu A do punktu B, a następnie udania się do C, gdzie najczęściej zabierze nas do bazy łódź. Część misji będzie polegać na zniszczeniu obiektów, zaatakowaniu wioski, czy też uwolnieniu jeńców. Jednakże podstawową zasadą gry jest to, że się idzie. Na szczęście można przyśpieszyć czas, bo jak łatwo zgadnąć wojna jest zwyczajnie nudna i nic się nie dzieje.
Mamy zarazem do czynienia z pewnymi ograniczeniami wynikającymi z technologii. Nie strzelamy mianowicie tak, jak ma to miejsce w przypadku FPS, a raczej, podobnie jak w symulatorach lotu, przełączamy pomiędzy dostępnymi celami i sam komputer za nas celuje. Do tego należy dodać, że bronie też mają realistyczną skuteczność i o ile nie ma dokładnie odtworzonego odbijania się kul z M16 od liści, to jednak zabicie przeciwnika sprawia dużo problemów. Najlepiej jest podejść jak najbliżej – ale wtedy może on nas dostrzec, a jedno trafienie może – ale nie musi – nas zabić.
Na szczęście w razie problemów możemy wezwać na pomoc helikoptery, albo łódkę i będziemy wtedy świadkami ostrzału dokonywanego z tych pojazdów. W gruncie rzeczy częściej będziemy wzywać pomoc niż sami próbować pokonać przeciwnika, stąd można przejść cały tour of duty bez jednego wystrzału.
Sam realizm odnośnie walki, to jednak nie wszystko. W grze dowodzimy oddziałem, któremu wydajemy (przy użyciu wirtualnej dłoni) odpowiednie komendy. Dużą część akcji spędzamy studiując mapę, a co gorsza i lepsze, mamy do dyspozycji wiernie oddany arsenał stosowany w czasie wojny w Wietnamie. Gra może się poszczycić rzeczą niestety nie dostępną na archive, czyli fenomenalną instrukcją. Mająca kilkaset stron książka była pod pewnymi względami historią wojskowości wojny w Wietnamie. Opisy uzbrojenia, jak też i jednostek były bardzo ciekawie i dobrze napisane. Tego typu gier już teraz nie ma.
Seal Team nie doczekał się kontynuacji. Jednakże powstały inne gry, które ewidentnie czerpały z dokonań jego twórców. Chodzi tutaj tak o pierwsze i najlepsze Rainbow Sixy, Hidden&Dangerous, czy dalej wierne ideom realizmu Operation Flashpoint/ArmA. Poza tym można i wypada wspomnieć o mniej znanych tytułach jak Delta Force nim wraz z kolejnymi tytułami ta gra została zamieniona w zwykłego FPSa.