Wampiry bez akcji (Tylko kochankowie przeżyją; Stoker)

Ostatnio, czy też raczej powinniśmy powiedzieć, że w przeciągu ostatnich kilku lat, mamy do czynienia z zalewem filmów i produkcji o wampirach. Oczywiście jest to pewna przesada, gdyż w ogólnym rozrachunku nie ma ich tak wielu. Parę Zmierzchów i innych opowieści z pozoru robi wrażenie, ale po zliczeniu okazuje się, że jest tego o wiele mniej niż kiedyś. Co jednak charakterystyczne i wiele mówiące o sytuacji tego gatunku kina, mało który film wampiryczny obecnie wyprodukowany można uznać za horror. Większość z nich odwołuje się do romantycznego bohatera, który uwodzi biedną dziewczynę, gdzie jest on albo wspaniały i cudowny, albo ma jakąś ciemną stronę charakteru. Bez większego ryzyka można stwierdzić, że wampiry w przeciągu ostatnich kilkudziesięciu lat na tyle zostały ograne i na tyle weszły do naszej świadomości, że przestały być straszne. Nawet przygotowany z misterną dokładnością Dracula Coppoli nie był już filmem grozy, a raczej opowieścią o cierpieniach duszy i miłości.

 

Wampir, krwiopijca, nie może już sprawiać, że się boimy. Może jednak pozostawać kochankiem, acz zdecydowanie rzadziej kochanką. Ten drugi gatunek odszedł wraz ze znacznym zmniejszeniem liczby filmów produkowanych pod męskiego widza. Pewną próbą wyjścia z impasu ze strony tych twórców, którym zależało na horrorowym aspekcie opowieści było robienie filmów o wampirach nie-wampirach. Zmieniano charakter ich działalności. Pozbawiano pewnych elementów, mniej czy bardziej słusznie przypisanej im mitologii. Na dłuższą metę nic jednak się nie udawało.

Przy całym swoim ograniu i zbanalizowaniu wampiry dalej są zdecydowanie jednymi z najpopularniejszych istot nadnaturalnych. Wystarczy powiedzieć, że pomimo całej masy problemów, to właśnie one były najlepiej sprzedającą się inkarnacją różnych Światów Mroku, jak i jako jedyny z tej serii RPGów firmy White Wolf, przeniosły się na mały ekran w postaci serialu telewizyjnego (u nas nadawnego przez Polsat). Na tyle zresztą popularnego, że dopiero śmierć aktora grającego główną rolę przerwała produkcje. Mamy więc bohaterów, którzy może już nie tak często na dużym ekranie, ale dalej są najpopularniejszymi nadnaturalami kultury. Wilkołaki mogą już tylko płaczliwie wyć do księżyca, gdyż nikt ich nie lubi.

 

Skoro są wampiry, to musi być też krew. Taki mały kieliszek krwi.
Skoro są wampiry, to musi być też krew. Taki mały kieliszek krwi.

Ja jednak nie o tym chce napisać, a o dwóch ostatnich próbach rewitalizacji motywu wampira. Chodzi mi tutaj o Tylko kochankowie przeżyją Jarmuscha i o Stoker Chan-wook Park. Dwa filmy, gdzie słynni krwiopijcy odgrywają bardzo dużą rolę, jak i dwa filmy, gdzie bardzo wiele uwagi poświęcono na odpowiednio wystylizowany obraz. Zarazem filmy odbiegające czasem od tego, czego oczekujemy po opowieściach o wampirach.

Film Jarmuscha wpisuje się w jego kilkukrotne już filmowe eksperymenty z przetwarzaniem gatunków głównego nurtu na jego własne interpretacje. Wystarczy tutaj przypomnieć o samurajsko-gangsterskim Ghost Dogu, gdzie prosta historia o wojowniku została przekształcona w przypowieść filozoficzną. Przy czym Jarmusch, który bardzo lubi senne, powolne ujęcia, niezbyt przepada za pokazywaniem akcji. W Kochankach doprowadziło to do tego, że w całym filmie nie tylko nie mamy żadnej typowej sceny akcji, ale co więcej, przez cały film nie widzimy tak oczywistej rzeczy w filmie o wampirach, jak wpijania się w szyje biednej ofiary.

Kochankowie opowiadają o małżeństwie wampirów, Adamie i Eve, oraz o ich próbach odnalezienia się w naszym świecie. Żyją oni długo, przy czym ona znacznie dłużej. Nie starzeją się, ale czas odbija się na nich negatywnie. Są mocno zblazowani i zmęczeni swoją egzystencją. Każde jednak znajduje w sobie coś, aby pobudzić się do działania. Dla Adama była to muzyka, ale został on, jak Eve wspomina, skrzywdzony przez angielskich romantyków, którzy sprawili, że egzystuje on w cieniu myśli samobójczych. Ma dość Zombie, czyli zwykłych ludzi, których tym miłym słowem określa. Nie mają oni celu w życiu, marnują czas i do tego psują sobie krew. W przeciwieństwie do niego Eve, choć zmęczona, ma jeszcze chęć życia. Narzeka, ale ma wolę walki z otaczającą rzeczywistością. Jest wciąż ciekawa świata i tego, co ją może spotkać. Chociaż, na co dzień mieszkają w różnych krańcach Ziemi, on w Detroit, ona w Tangerze, to po kolejnych smęceniach Adama przez telefon Eva postanawia go odwiedzić.

W opowieści poza tym pojawiają się i inne wampiry, tak jak żyjący w Tangerze Kit, który jest kimś w rodzaju mentora dla Adama i Evy. Poza tym jest jeszcze Ava, siostra Evy i co widać choćby po imieniu, jest jej dramatycznym przeciwieństwem. Nie ma za grosz melancholii, czy sentymentalizmu. Zamiast tego jest pełna życia i chęci do zabawy. O ile dla Adama i Evy ideałem zabawy jest jazda samochodem po Detroit i zwiedzanie opuszczonych budynków, tak Ava chce kontaktu z ludźmi.

Chociaż w filmie w gruncie rzeczy nic się nie dzieje, to fabuła idzie na przód. Przy czym, jak słusznie zauważyła chociażby Ninedin, mamy w filmie Jarmuscha wyraźne nawiązania do Hunger Tony’ego Scotta. W tamtym filmie mieliśmy małżeństwo Miriam i Johna Blaylock, parę wampirów wspólnie polujących i żyjących. Mieliśmy jednak pewną tajemnicę, która napędzała akcje. W przypadku Kochanków tego elementu brakuje. Nawet teoretycznie zaskakująca prawdziwa tożsamość Kita jest znana od bodajże drugiego jego zdania.

 

Rodzinny obiad zawsze jest pełen ciepła i bezpieczeństwa.
Rodzinny obiad zawsze jest pełen ciepła i bezpieczeństwa.

Jarmusch w filmie bawi się cytatami z literatury. Chan-wook Park i autor scenariusza, Wentworth Miller, bawią się natomiast cytatami z filmów. Stoker jest bardzo nietypowym filmem o wampirach, gdyż ich właściwie nie ma. Opowiada on o rodzinie Stokerów, która przeżyła tragedię. Richard Stoker, patriarcha rodziny, zginął w wypadku. Pozostawił po sobie żonę Evelyn i córkę Indię. Niespodziewanie w trakcie stypy w domu pojawia się tajemniczy wujek Charlie, o którym nikt nigdy nie wiedział.

Miller w wywiadach bardziej niż oczywistą grę w skojarzenia z tytułem Stoker – Bram Stoker – wskazywał na inspiracje Cieniem wątpliwości (Shadow of a Doubt) Alfreda Hitchcocka. Tamten film często pojawiał się jako ulubiony w dorobku. Tam także mamy tajemniczego wujka wracającego do domu. Fabuła jednak jest trochę inna i o Charliem – także tutaj mamy to imię – wiedzą wszyscy. Co więcej, jest on idealizowany przez Charlotte (nazywaną zdrobniale… Charlie), która w jakimś sensie się w nim podkochuje (acz platonicznie). Za Charliem jednak idą stróże prawa, którzy informują dziewczynę, że jest on seryjnym mordercą bogatych kobiet. Bierze z nimi ślub, a potem usuwa w sposób brutalny. Teraz dziewczyna musi się dowiedzieć, czy idealizowany wujek to morderca, czy nie.

Stoker nawiązuje to filmu Hitchcocka nie tylko, jeżeli chodzi o sam rys fabularny, ale także i wykorzystanie poszczególnych motywów wizualnych. W obu filmach kluczowe rozmowy odbywają się na schodach. Jednak pomimo tych wyraźnych nawiązań Stoker jest samodzielną produkcją. Opowieść w nim poprowadzona zmierza ku innym kwestiom. Park bardzo starannie tworzy aurę tajemnicy, gdzie mamy bardzo wiele scen, w których z pozoru nic się nie dzieje. Dopiero potem okazuje się, że jest za nimi jakieś drugie dno. Jednym z takich elementów jest to, że India co rok na urodziny dostawała parę butów. Cały czas uważała, że to prezent od ojca, ale czy aby na pewno?

 

Wujek ze swoją krewniaczką grają na pianinie, a jacyś zboczeńcy już sobie myślą i komentują złośliwie. A to przecież tylko niewinna gra...
Wujek ze swoją krewniaczką grają na pianinie, a jacyś zboczeńcy już sobie myślą i komentują złośliwie. A to przecież tylko niewinna gra…

Wujek Charlie w filmie Parka jest wampirem, acz nie takim, który wysysa krew. Jest co prawda jedno ujęcie, gdzie bardzo wyraźnie ów wampirzy charakter całej opowieści jest pokazany, ale zrobione jest to w sposób bardzo przewrotny. Przybywa do domu swojego brata i go niszczy od środka. Przejmuje nad nim władzę usuwając wszystko, co znajduje na swojej drodze. Ma jeden cel, którym jest osoba Indi. W trakcie seansu jest wiele wskazówek kierujących myśli widza, ku kazirodztwu, ale czy tylko o to chodzi? Poza tym sam Charlie wielokrotnie pokazywany jest jako istota nadnaturalna. Porusza się bezszelestnie, właściwie przemyka się. Jest gładki i zimny. Dopiero w finale tak na prawdę poznajemy go i odkrywamy jego prawdziwą naturę.

Wypada także wspomnieć, że chociaż film Parka podobnie jak Kochankowie jest raczej pozbawiony spektakularnych scen akcji, to jednak mamy w nim znacznie więcej krwi i seksu. Zarazem to ostatnie jest bardzo dobrze osadzone w fabule i choć scena jest dosyć brutalna, to ma swoją rolę i znaczenie. W gruncie rzeczy, o ile Jarmuschowe wampiry są smutne, tak Parka należy uznać za straszne i niepokojące. Przy czym oba film są osadzone w bardzo wąskim gronie, właściwie rodziny. O ile jednak w Kochankach miłość okazuje się mimo wszystko uczuciem pozytywnym, tak Stoker przedstawia miłość jako narzędzie destrukcji.

 

Kochankowie nie mają za dużo akcji, ale nie w Rosji. Na tamten rynek Jarmusch nakręcił specjalną wersję filmu, gdzie Adam skacze po dachach samochodów i strzela z pistoletu, a Ava zwiedza świat. Eva natomiast tylko smutno się patrzy, bo która wampirzyca chciałaby za męża kogoś o twarzy Hidelstone zachowującego się jak Jason Statham?
Kochankowie nie mają za dużo akcji, ale nie w Rosji. Na tamten rynek Jarmusch nakręcił specjalną wersję filmu, gdzie Adam skacze po dachach samochodów i strzela z pistoletu, a Ava zwiedza świat. Eva natomiast tylko smutno się patrzy, bo która wampirzyca chciałaby za męża kogoś o twarzy Hidelstone zachowującego się jak Jason Statham?

Podkreślałem wizualne wysmakowanie obu filmów i trzeba to jeszcze raz powtórzyć. Park pokazuje bardzo często poszczególne sceny, niczym obrazy. Kolory mają bardzo duże znaczenie, podobnie jak i każdy kadr. Jest to film miejscami wręcz przestylizowany, gdzie obraz ma kluczowe znaczenie, a inne elementy produkcji odchodzą na dalszy plan. Zarazem jednak, w dalszym biegu filmu okazuje się, że te, czasem bardzo długie, obrazy pokazujące zwykłe obiekty, mają bardzo duże znaczenie dla samej fabuły. Kochankowie mają trochę inaczej, przy czym od razu niestety trzeba zaznaczyć, że wbrew Jarmuschowi film powstał na cyfrze. Pomimo jego różnych prób ukrycia tego, niestety widać to bardzo wyraźnie. Jest to tym bardziej problematyczne, że film dzieje się w mrok, półmroku, czy też prawie całkowitych ciemnościach. W tych sytuacjach negatyw dalej jest niezastąpiony. W Kochankach obraz, który także jest przestylizowany, ma mniejsze znaczenie dla samej narracji, a więcej dla budowania odpowiedniego nastroju. W połączeniu z odpowiednią muzyką tworzy on nastrój właściwie bardzo staroświecki. Można powiedzieć, że przywodzi na myśl lata 70-te.

Oba filmy to bardzo ciekawe produkcje, próbujące na różne sposoby wykorzystać postać wampira. Pokazują one, że choć jest to już bardzo ograna postać, to dalej można go przedstawić w sposób ciekawy i interesujący. Pytaniem jednak, na które muszą sobie odpowiedzieć twórcy, jest, jaki mamy pomysł na tę postać. Wampir Jarmuscha jest melancholikiem znudzonym światem. Istotą, która żyła już za długo. Wampir Parka jest istotą niszczycielską, która wraca do swoich korzeni postaci związanej ze sferą erotyki i tajemnicy. Zarazem, poprzez pozbawienie go typowych cech wampira, sprawia, że jest on w gruncie rzeczy znacznie bliższy tradycyjnemu jego obrazowi, niż wielu krwiopijców z innych teraz powstających filmów.

 

ps: dla Parka Stoker, to drugi film o wampirach. Pierwszym było Pragnienie, które niestety w wersji reżyserskiej wyszło tylko w Korei.

 
 

4 comments

  1. rob says:

    słowo zalew jednak tu pasuje bo obok filmów seriali z aktorami mamy jeszcze serie animowane zarówno japońskie jak amerykańskie czy europejskie o książkach nie wspominając z wampirycznym motywem tylko chyba zombie konkurują na tym samym poziomie gdzieś w tyle są motywy demoniczne apokaliptyczne po popprzeróbce 🙂

    • hihnttheadmin says:

      Do calosci popkultury to sie zgadzam. Natomiast zombie to jednak konkuruja, ale stoja na przegranej pozycji 🙂

  2. Misiael says:

    “Na tyle zresztą popularnego, że dopiero śmierć aktora grającego główną rolę przerwała produkcje.”

    To było inaczej. Kindred: The Embraced – bo zakładam, że o to ci chodzi – został anulowany po ośmiu odcinkach. Producenci usiłowali wznowić produkcję, ale w międzyczasie aktor odtwarzający główną rolę uległ śmiertelnemu wypadkowi motocyklowemu, toteż ostatecznie dano sobie spokój. Więc powyższe zacytowane przeze mnie stwierdzenie jest, wybacz, głupie.

    • hihnttheadmin says:

      Nie tylko producenci usilowali dalej krecic serial, ale i sama stacja telewizyjna (Fox) myslala, czy nie zamowic drugiego sezonu. Tym bardziej, ze mial bardzo dobre wyniki ogladalnosci (biorac pod uwage gatunek i charakter produkcji). Dopiero smierc Frankla przypieczetowala los serialu. W zwiazku z tym wybacz, ale to stwierdzenie nie jest glupie. Jesli juz, to moge sie zgodzic, ze jest to za duzy skrot myslowy.

Leave a Reply to hihnttheadmin Cancel reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *