Jaguar i jego walka, która wyprzedziła kino (Jaguar Lives!)

Plakat ma więcej twarzy, niż film sensu.
Plakat ma więcej twarzy, niż film sensu.
 
 

Dzisiaj będzie trochę krócej, bo i nastrój wakacyjny, jak i temperatura powietrza nie zachęca do zbyt rozwlekłych tekstów. Po raz pierwszy usłyszałem o filmie Jaguar żyje! parę miesięcy temu. Czasem, zgodnie ze starymi tradycjami dziwnych tłumaczeń oryginalne Jaguar Lives! przekłada się też na Kryptonim Jaguar. Jeżeli pierwsze skojarzenie czytelnika wskazuje, że będzie dzisiaj o filmie dokumentalnym o życiu w dżungli, to spieszę poinformować, że się myli. Mamy tutaj do czynienia z pochodzącym z końca lat 70-tych filmem sensacyjno-akcyjnym. Kiedy zachwalano mi Jaguara, to mówiono, że jest to na swój sposób wybitnym filmie sensacyjnym. Szybki rzut oka na informacje o obsadzie sprawił, że uniosła mi się brew ze zdziwienia.

 
 

Wszyscy znamy wielkiego Christophera Lee, wielu pamięta Donalda Pleasence’a, a John Huston pozostaje osobą, której nie wypada nie znać. Mamy jeszcze dr. No w postaci Josepha Wisemana, a i na ekranie pojawia się piękna Barbara Bach, a to nie wszystko, bo w mniejszych rolach mamy też wiele innych zwracających uwagę twarzy. W jednym filmie mamy tyle ważnych dla światowej kinematografii nazwisk, że ciężko jest zrozumieć, jakim cudem nikt nie zna Jaguara! Co więcej, wydaje się, że i nikt go nie kojarzy. Liczba siedmiu recenzji na IMDB mówi wszystko. Mamy do czynienia z produkcją, która przemknęła i przemyka przez ekrany lepiej kryjąc się niż niejeden ninja.

Główną rolę w filmie dostał Joe Lewis. Ten karateka i kickbokser kilkukrotnie próbował zostać gwiazdą kina, ale nigdy mu się to nie udało. Wynika to z wielu powodów, po pierwsze żaden z niego aktora, a po drugie, nie jest specjalnie przystojny. Umiejętności wyniesione z ćwiczenia sztuk walki, nie są wystarczającą podstawą, aby z kogoś zrobić gwiazdora kina akcji. Całkowita ich nieznajomość ze strony Michaela Dudikoffa nie sprawiła, że nie udało mu się zostać amerykańskim ninją. Doskonałe opanowanie kopniaków nie pomogło zaś Lewisowi. W tego typu rzeczach liczy się charyzma, a umiejętność skakania przez motocykle może pomóc, ale nic nie gwarantuje.

Grany przez Lewisa bohater, to Jonathan Cross, który używa też kryptonimu – uwaga – Jaguar. Mamy do czynienia ze świetnym agentem jednej z tajnych organizacji walczących ze światową przestępczością. W początkowej scenie filmu widzimy, jak wraz ze swoim dobrym przyjacielem Bretem Barrettem Cross próbuje powstrzymać próbę wysadzenia w powietrze wielkiego pomnika Jezusa. Nie udaje im się to, gdyż tuż przed ostateczną konfrontacją z zamachowcami Jaguar zostaje postrzelony w plecy przez Breta. Pomnik wybucha, a oficjalna wersja, w którą wierzy także Cross, jest taka, że Bret dzielnie zginął próbując powstrzymać terrorystów.

Jestem Donald Pleasence i bawię się tutaj lepiej, niż ty!
Jestem Donald Pleasence i bawię się tutaj lepiej, niż ty!

Jaguar, poruszony tymi strasznymi przeżyciami udaje się na bliżej nieokreślone pastwiska. Tam, jak pokazują to długie napisy początkowe, spędza czas machając rękami w zdecydowanie zbyt obcisłych spodniach pod okiem dużego murzyna z bliżej niezrozumiałych powodów określanego mianem sensei. Nagle w tej sielskiej atmosferze pojawia się grupa ludzi, która bez powodu zaczyna walczyć z murzynem i Jaguarem. Wkrótce napastnicy zostają pokonani, ale jeden z nich z uśmiechem na twarzy odjeżdża. Okazuje się, że jest on wysłannikiem Anny Thompson, która kieruje ową tajną jednostką. Potrzebuje ona pomocy Jaguara, aby powstrzymać tajemniczego handlarza narkotyków. Początkowo nie chce on się angażować, ale przekonuje go informacja, że tenże handlarz mógł mieć coś wspólnego ze śmiercią Breta.

Rozpoczyna się wielowątkowe śledztwo, które zaprowadzi naszego bohatera od Ameryki Łacińskiej, przez Europę, aż na Daleki Wschód. Widzimy na ekranie kawalkadę kolejnych scenerii, które spokojnie mogą się równać z tymi znanymi nam z ówcześnie kręconych odcinków przygód Jamesa Bonda. Zapowiedzi jak widać są całkiem niezłe. Film ma dobrych aktorów, a sceneria jest bardzo ładna. Szybko jednak pojawiają się pewne problemy. Oglądając film można odnieść wrażenie, że gdzieś po drodze zniknęła połowa taśm z nakręconym materiałem. Jak na film akcji mamy tutaj zaskakująco wręcz mało fabuły. Oglądamy bowiem głównie stockowe ujęcia jakiś znanych obiektów i w tle słyszymy rozmowy z centralą, z których dowiadujemy się o postępach akcji. Pomiędzy tymi scenami mamy krótkie historie o spotkaniach Jaguara z kolejnymi postaciami. W żaden sposób nie łączą się one w jakąkolwiek opowieść. Wszystko wygląda, jakby nakręcone sceny tłumaczące historię zostały gdzieś zgubione i w pośpiechu możliwie małym kosztem chciano uzupełnić braki.

Sceny, gdzie wreszcie coś się dzieje są czasem ciekawe, a czasem zwyczajnie bezsensowne. Wielką radość każdemu sprawi oglądanie Pleasence’a w roli latynoskiego dyktatora. Widać wyraźnie, że bawi się on swoją rola i trudno jest się nie uśmiechnąć słuchając jego przemówień. Mamy też w filmie kilka tak absurdalnych dialogów, że ciężko jest o nich zapomnieć. Chyba najlepszy to rozmowa po stosunku seksualnym pomiędzy Jaguarem, a jednym z jego kontaktów. Okazuje się, że dziewczyna jest zakonnicą, która stwierdza, że każdy agent potrzebuje jakiejś formy ucieczki od pracy. Dla Jaguara jest to karate, a dla niej habit.

Jaguar żyje jest filmem złym. Miejscami tak złym, że aż dobrym. Zastanawiające jest, jakim cudem udało się zebrać tak doświadczonych aktorów, a na dodatek, jakim cudem doświadczony reżyser telewizyjny – Ernest Pintoff – mógł stworzyć coś tak dziwnego. Także scenarzysta, Yabo Yablonsky, ma w swoim dorobku przynajmniej jeden film, gdzie fabuła jest logiczna i ma początek, oraz koniec. Co się wydarzyło w trakcie powstawania Jaguara? Nie wiem, ale jeżeli ktoś chce zobaczyć film, który, sądząc z formy narracji, zainspirował najnowsze produkcje o Jasonie Bourne, to polecam. Przygody Jaguara, który z kopniaka strąca motocyklistów z ich maszyn, a przy okazji odkrywa dramatyczną prawdę o handlarzu narkotyków pozostanie w waszej pamięci. Czy tego chcecie, czy nie. 

 
 
 
 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *