Crime Story, czyli Michael Mann i Wa-Wa-Wa-Wa (czołówka)

Cliche, ale czasem potrzebne cliche.
Cliche, ale czasem potrzebne cliche.

Michael Mann jest jednym z tych twórców kina i telewizji, który bardzo starannie podchodzi do doboru muzyki w swoich produkcjach. Jako sztandarowy przykład zwykle podaje się się jedną z sekwencji z pierwszego odcinka Miami Vice, kiedy Sonny Crockett i Ricardo Tubbs jadą na spotkanie z przestępcą, a w tle słuchać In the Air Tonight Phila Collinsa. Całość wygląda niczym teledysk, a i sam serial był robiony z myślą o tak zwanej wtedy widowni MTV. To bardzo silne podkreślanie stylu, jako elementu produkcji stało się wyróżnikiem Miami Vice.

 
 

Zaznaczmy od razu, że choć serial ten był wielkim przebojem, to nie był początkiem takiego sposobu pracy dla Manna. Jego kariera bardzo silnie wiązała się od samego początku z bardzo świadomym podejściem do wykorzystywania muzyki i gwiazd muzyki w swoich produkcjach. Trzeba bowiem zaznaczyć, że Miami Vice, to nie tylko Jan Hammer z klasycznymi utworami na syntezatorach, ale także wykupywane za duże pieniądze przeboje, które nadawano w odcinkach. Owo nastawienie na gwiazdy muzyki widać wcześniej chociażby w niesłusznie niedocenionym Thief z Jamesem Caanem. Film ten jest zresztą bardzo dla nas tutaj przydatnym wstępem do właściwego tematu. To w nim po raz pierwszy na ekranie pojawił się policjant, Dennis Farina, który służył jako konsultant przy jego produkcji. W filmie zagrał przestępcę i pod wpływem tego doświadczenia postanowił zmienić zawód i stał się zawodowym aktorem. Nie on jedyny, ponieważ podobną karierę zrobił drugi konsultant, John Santucci, który był drobnym przestępcą i w filmie zagrał policjanta.

W każdym razie, kiedy Michael Mann po sukcesie Miami Vice postanowił go zdyskontować wybrał właśnie tych dwóch „naturszczyków” do bardzo ważnych ról w nowym serialu. Miał on opowiadać o latach 60-tych i walce z mafią najpierw w Chicago, a potem w Las Vegas. Podobnie jak Miami Vice opierał się on na antagonizmie policjanta Mike’a Torello z gangsterem Ray’em Lucą. Przez cały serial walczą oni między sobą, raz wygrywając, a raz przegrywając. Przy czym najczęściej, to gangster jest tym, który może powiedzieć, że wrócił do domu z tarczą. Serial ten, czyli Crime Story, nie należy do zbyt optymistycznych, jakie pojawiły się na ekranach telewizorów. Pod wieloma względami jest to chyba najbardziej pesymistyczna opowieść o policji, jaka pojawiła się w amerykańskiej telewizji, co mówili wiele biorąc pod uwagę, że wyszła od twórców niezbyt radosnego Miami Vice.

Ważnym elementem opowieści, poza strojami i scenografią z epoki był właśnie dobór odpowiedniej muzyki. Tak jak w Miami Vice nastrój był tworzony przez elektronikę, tak tutaj trzeba było dać melodie pasującą tak do scen i wydarzeń, jak i lat 60-tych. Odpowiadał za to Todd Rundgren, potem zastąpiony przez Ala Koopera. Odpowiadali oni za wyszukiwanie, czasem już całkowicie zapomnianych utworów. Natomiast na melodie początkową wybrano utwór bardzo znany i głośny, czyli Runaway Dela Shannona. Piosenkarz ten tym właśnie utworem zadebiutował na rynku muzycznym i z miejsca stał się gwiazdą. Warto dodać, że przez całą swoją karierę miał wiele przebojów, ale żaden nie dorównał sukcesowi Runaway.

Jest to piosenka o miłości, jak to częste. Podmiot liryczny wyśpiewuje swoje pytanie, czemu dziewczyna od niego odeszła. Tekst piosenki jest prosty, ale zarazem bardzo dobrze skonstruowany. Najpierw mamy wprowadzenie, gdzie wyraźnie zaznaczona jest siła uczucia, która kiedyś łączyła bohatera z jego ukochaną. Samotność bohatera podkreśla to, że idzie w deszczu płacząc. Wykrzykiwane przez podmiot pytania są najbardziej charakterystycznymi elementami utworu: wa-wa-wa-wa-wonder i why-why-why-why-why.

Sukces piosenki opiera się na wielu czynnikach, jednym z nich jest i melodia. Tutaj warto wspomnieć, że jest to jeden z pierwszych przebojów, który korzystał z syntezatora (a raczej jednego z praprzodków syntezatora). Bardzo prostego, co prawda, bo tylko trzy klawiszowego, ale zawsze. Sama historia powstania utworu jest dosyć specyficzna. Według jednej z wersji Del akurat przyszedł do lokalu, gdzie zwykł śpiewać wraz ze swoim zespołem, kiedy Max Crook ćwiczył melodie. Zapadła ona na tyle w pamięci Dela, że tekst piosenki napisał już następnego dnia w pracy. Kiedy wieczorem zagrali całość w tymże lokalu, z miejsca wszyscy słuchacze byli pod wielkim wrażeniem. Sukces na lokalnym rynku był na tyle duży, że wkrótce zainteresowała się nim wytwórnia płytowa. Efektem było nagranie singla, przy czym, co trzeba dodać, w nagraniu przyśpieszono głos Dela. Wszyscy uznali, że dzięki temu piosenka lepiej brzmi.

Taka niespodzianka, Elvis zagrał Runaway na kilku koncertach.

Na potrzeby czołówki dodano do utworu jeden wers: some live and others die. Melodia o miłości podkreśla samotność głównego bohatera policjanta, który traci wszystko przez swój upór, aby złapać Lucę. W ramach czołówki zaznaczono nawet takie szczegóły, jak to, że idzie on sam w deszczu. Są to drobne elementy, które pokazują jak dostosowano obraz do melodii tworząc teledysk, który miał wprowadzić widza do historii.

Sam serial wielkim sukcesem nie był. Zniknął z anteny po dwóch sezonach. Sprawił jednak, że już trochę zapomniany Del Shannon zyskał drugi oddech. Ponownie stał się gwiazdą. Niestety, najpewniej w wyniku skutków ubocznych zażywania prozacu w 1990 roku popełnił samobójstwo. Był wtedy w trakcie nagrywania kolejnego albumu, który wydano pośmiertnie. Tytuł był wiele mówiący: Rock On.

_

 
 

2 comments

  1. Jerry says:

    To jest jedna z rzeczy, za które ja Manna uwielbiam. Prawie każdy jego film wypada pod tym kątem świetnie,a nawet te słabsze filmy (“Twierdza”) muzykę mają fantastycznie dobraną. “Ostatni Mohikanin” to czołówka ścieżek dźwiękowych ever, a w “Zakładniku” muzyka jest jednym z bohaterów filmu (rewelacyjna scena w klubie Jazzowym, albo akcja w dyskotece). Chciałbym więcej reżyserów, którzy tak sprawnie muzyką operują.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *