Chris Boucher nie jest nieznaną osobą, dla kogoś, kto interesuje się serialami z Wysp Brytyjskich. Wydaje się, że jego największym sukcesem było Blake’s 7. Chociaż nie był twórcą tego serialu, ta rola należała do Terry’ego Nationa, to odgrywał on kluczową rolę w całym procesie produkcyjnym. Nadzorował on scenariusze, a pod koniec miał decydujące zdanie odnośnie dalszego toku opowieści. Dla BBC Blake’s 7 było jednym z popularniejszych programów. Po skończeniu przygód Avona i spółki Boucher kontynuował swoją pracę scenarzysty i ich redaktora. Był zatrudniony między innymi przy produkcji popularnego serialu kryminalnego Bergerac. W trakcie pracy nad nim pojawił się pomysł na całkiem inny serial s-f, który zainteresował włodarzy BBC. Warto zaznaczyć, że było to w czasach złych dla fantastyki naukowej w tej stacji, bo w latach 1986-7. To właśnie wtedy Dr Who powoli zbliżał się do skasowania, a wiele innych produkcji z tego gatunku już wcześniej zablokowano, bądź przerwano. Stąd też decyzja o zrobieniu nowego serialu s-f była mimo wszystko dosyć dziwna. Kiedy jednak w końcu zapadła, to zdecydowano się oddać go w ręce doświadczonego twórcy.
Pomysł na serial był dosyć prosty: opowieść o policjantach w kosmosie. Tego typu produkcje powstawały wcześniej w całkiem poważnej formie, tutaj można wymienić bardzo sprawny film Outland z Seanem Connerym. W tym przypadku mieliśmy do czynienia ze starannym przeniesieniem schematu posępnego kryminału w realia przyszłości. Później powstały, raczej nienajlepsze, produkcje w tym stylu, jak choćby Space Precint. Boucher miał tutaj pewną przewagę, gdyż z jednej strony miał doświadczenie jak pisać fantastykę naukową w telewizji, a z drugiej, od pewnego czasu pracował przy dobrych kryminałach. Pozwoliło mu to na ominięcie tandetności Space Precint i zamiast tworzyć swego rodzaju Bucka Rogersa na posterunku skierował koncepcje serialu w kierunku wspomnianego Outland.
Niestety, trzeba to tutaj powiedzieć, koniec lat 80-tych był specyficznym momentem dla BBC i całej brytyjskiej telewizji. Decydenci dalej uważali, że nie ma sensu łożyć zbyt dużo pieniędzy na fantastykę naukową traktując ją zdecydowanie po macoszemu. Niestety, o ile na początku lat 80-tych standardy odnośnie efektów specjalnych w telewizji nie były zbyt wysokie, to pod koniec tamtej dekady mieliśmy już do czynienia między innymi ze Star Trek: The Next Generation. Okazało się wtedy, że już nie można oczekiwać, że produkcja zdobędzie popularność, a z drugiej oszczędzać na niej w takim stopniu, w jakim to było w zwyczaju w BBC.
Star Cops niestety był ofiarą tej polityki. Czasem aż boleśnie widać, że decydenci nie chcieli dać odpowiedniej ilości pieniędzy. Stąd też efekty specjalne są raczej tandetne, a scenografii miejscami brak. Trzeba jednak zarazem przyznać, że same modele statków są bardzo starannie wykonane i do pewnego stopnia ujęcia w kosmosie wyglądają znacznie lepiej niż te, w których mamy do czynienia z wnętrzami stacji kosmicznych, czy też powierzchnią Ziemi. Wtedy bowiem widać, jak mało pieniędzy przeznaczono na stworzenie wrażenia świata przyszłości. Szczególnie bolesne są ujęcia w stanie nieważkości, choć z drugiej strony problem odpowiedniego pokazania tego stanu rzadko, kiedy był dobrze rozwiązany. W wielu produkcjach decydowano się na wprowadzenie sztucznej grawitacji, która pozwalała ominąć kosztowny proces wieszania aktorów przy suficie.
W Space Cops nie dało się tego tak łatwo zrobić. Chris Boucher pomyślał całą produkcje jako bardzo realistyczny serial o tym, jak może powstawać policja kosmiczna. Stąd też założona technologia była nie tyle osiągalna, co przewidywalna. Tylko raz mamy do czynienia ze sztuczną grawitacją w kosmosie i wiąże się ona ze stacją kosmiczną, której część obraca się dookoła niej samej tworząc tam przestrzeń, gdzie panuje odpowiednie przyciąganie.
Głównym bohaterem serialu jest Nathan Spring. To bardzo doświadczony policjant, który nie ufa technologii. Bardzo krytycznie patrzy na komputery oceniające dowody i jest w miarę typowym policjantem, który wierzy swojemu instynktowi. Jako Brytyjczyk, wbrew swojej woli, został on przeniesiony w kosmos i wybrany jako osoba, która będzie organizować służby policyjne mające działać w częściowo już skolonizowanym układzie słonecznym. Pomimo swojej niechęci do komputerów korzysta on z „Pudełka”, czyli prototypu przenośnego komputera, który odziedziczył po ojcu.
Poza nim w służbie pracuje wiele innych osób, których wybór poznajemy w trakcie trwania serialu. W głównej grupie mamy Davida Theroux będącego prawą ręką Nathana, Pal Kenzy, czyli narwaną Australijką nie zawsze działającą zgodnie z prawem i Colina Devisa będącego typowym nieprzyjemnym policjantem (coś w stylu Sipowicza z NYPD Blue). Później do ekipy dołączy jeszcze Anna Shoun będąca lekarzem pracującym kiedyś dla jednej z korporacji.
Poszczególne odcinki, choć dotyczą typowych spraw kryminalnych wiążą się częstokroć z polityką. Wyraźnie zaznaczone jest, że w 2027 roku, kiedy dzieje się akcja serialu, choć kosmos jest już od pewnego czasu kolonizowany, to wielu regulacji dalej brakuje. Nathan musi tutaj lawirować i próbować ustalić granice swojej władzy. Robi to czasem brutalnie, a czasem poprzez negocjacje. Przez 9 wyprodukowanych odcinków widzimy, jak powoli kosmiczna policja powstaje jako organizacja zdolna zapewnić porządek w kosmosie.
Poszczególne zagadki bywają proste, czasem jednak mamy do czynienia z drugim, czy trzecim dnem opowieści. Od czasu do czasu rzucane są dosyć standardowe pytania o dopuszczalny zakres badań naukowych, czy o klonowanie. Nie są to kwestie oryginalne, ale są przedstawione w dosyć dobry sposób.
Star Cops nie miał szczęścia i przetrwał na ekranach telewizorów tylko jeden sezon. Nie był to wystarczająco popularny serial, aby utrzymać się na antenie. Z perspektywy czasu widać, dlaczego. To już nie były czasy, gdy można było robić tak źle wyglądające seriale. Produkcja mogła i nawet podobała się fanom fantastyki. Przeciętnego widza odrzucała jednak tandetną scenografią, słabymi efektami specjalnymi. Wystarczy powiedzieć, że klasyczny Czerwony karzeł pojawił się na ekranach telewizorów ledwie rok po zamknięciu produkcji Star Cops, a wyglądał nieporównywalnie lepiej (choć i tak na początku bardzo nisko budżetowo). Pomimo tego, jeżeli ktoś chce zobaczyć dobrze napisany kryminał w kosmosie, to polecam seans Star Cops.
ps: jako ciekawostkę dodam, że serial ten należy do kategorii tych produkcji, której twórcy mogli uwierzyć, że człowiek skolonizuje kosmos, ale nie mogli, że ZSRR upadnie.
ps2: zainteresowanym polecam bardzo ciekawą stronę “Anoraka” o serialu.